Nie żebym miała coś do kanapek, ale śniadanie zyskuje zupełnie nową jakość, gdy zamiast umieścić plaster szynki na kromce chleba wysilisz się na coś więcej. O naszej alter-kanapkowej filozofii pisałam już (tutaj). Od tego czasu uzbierało się trochę zdjęć z propozycjami pożywnych posiłków, które już za chwilkę zobaczycie.
Zacznijmy od sprawy kluczowej, która pozwala spojrzeć na jedzenie w nowy, świeży sposób.
Najlepsze jedzenie, to jedzenie sezonowe.
Nasz kulinarny kalendarz podporządkowany jest sezonom na kolejne warzywa i owoce, teraz w menu dominują pomidory, papryki, cukinie, niebawem zaczniemy konsumować nieprzyzwoite ilości fig, by potem przejść płynnie w jesienne aromaty dyni. Zimą jest zawsze trochę trudniej o żywieniową kreatywność, ale ratują nas sałatki na bazie rukoli, gruszek i serów. Wiosną zawsze elektryzuje mnie informacja, że w sklepach pojawiły się pierwsze zielone szparagi, potem jest jazda na truskawki, młody bób, pyszną zieleninę i znów pojawiają się najbardziej soczyste i niemożliwie czerwone pomidory i.. już rok zatacza koło.
1. Pieczone/grillowane szparagi z jajkiem na miękko.
Wiosną jemy dużo szparagów. Są pyszne jako dodatek do ziemniaków, mięs i ryb, zgrillowane lub ugotowane, równie smaczne w wersji śniadaniowej, najczęściej z jajkiem na miękko, lub sadzonym (ale rozlewającym się – do maczania), pieczywem, garścią małych pomidorków i odrobiną parmezanu. O szparagach pisałam tutaj.
2. Śniadanie rodem z Sewilli.
Na otarcie łez, gdy już skończy się sezon na szparagi, pojawia się wiele letnich wspaniałości. Przede wszystkim pomidory zaczynają smakować jak należy.
Jestem wielką fanką pomidorów, mogłabym je zjadać codziennie w zastraszających ilościach, w związku z tym muszę sobie wymyślać rozmaite sposoby podawania, by nie było nudno.
Poza standardowych spożyciem w formie plasterkowej lub sałatkowej ubóstwiam (za sprawą Zuzi z Itsmillyme) również wersję z Sewilli, czyli po prostu obrane ze skróki pomidory zblendowane krótko i odstawione na chwilę. Taki pomidorowy sos podajemy z grzanką, polewamy oliwą, ewentualnie doprawiamy solą lub pieprzem. A jeśli – tak jak ja – jesteście dalecy od jakichkolwiek ortodoksji, to możecie do zestawu dodać elementy kuchni fusion – na zdjęciach poniżej pesto z zielonej pietruszki (przepis tutaj) oraz pieczony batat w plasterkach.
3. Sałatka z bobu.
Kocham lato, bo wtedy pojawia się bób. Niegdyś niedoceniany, kojarzony głównie z wielkim dymiącym garem i łuskaniem całą rodziną, teraz jest odkrywany na nowo.
Okazuje się, że świetnie komponuje się nie tylko z pomidorami i świeżymi ziołami (zwłaszcza z miętą, zieloną pietruszką, bazylią, zieloną cebulką), ale również z białymi słonymi rodzajami sera – fetą i bryndzą (więcej na temat bobu – tutaj)
Śniadaniowe sałatki z bobem mogą przybierać różną postać. Na zdjęciu poniżej obiadowe pozostałości bobowe zostały podsmażone na oliwie z ząbkiem czosnku, a potem potraktowane świeżą cebulką i miętą. Bób lubi również dużo soku z cytryny! Gdy sałatki już nam się znudzą zawsze możemy zmiksować bób i zrobić z niego świetną pastę do kanapek.
4. Cieciorka do kwadratu i pieczone pomidory.
Płynnie przechodzimy od bobu w stronę innych strączków. Tym razem proponuję cieciorkę pod różnymi postaciami. Przede wszystkim hummus.
Zauważyłam, że w polskiej wersji dość często ma zbyt stałą postać, a prawidłowo powinien mieć konsystencję gęstej śmietany.
Od pewnego czasu robię hummus według przepisu z Jadłonomii – muszę przyznać, że jest perfekcyjny. Do tego obtoczona w kuminie i mielonej kolendrze cieciorka, upieczona w piekarniku z oliwą oraz oczywiście pieczone pomidory (o tym, jak je prawidłowo upiec pisałam tutaj).
5. Izraelskie śniadanie.
Zostajemy przy hummusie. Dość dawno zainspirował mnie pewien artykuł w „Wysokich Obcasach” opowiadający o izraelskim śniadaniu. Z wypiekami na twarzy czytałam o śniadaniowych barach hummusowych, które na ulicach Tel Awiwu są czynne od wczesnego ranka.
Wraz z porcją cieciorkowej pasty, ozdobionej zieloną pietruszką, solidną porcją oliwy z oliwek, podaje się też wiele innych składników: cebulę, ostre papryczki, jogurt z posiekaną miętą, smażony kalafior, kostki rumianych bakłażanów, pestki granatów, pasty pomidorowe, jajka na twardo…
Ja się nie dziwię, że po takim śniadaniu można nic nie jeść do wieczora. Dość często gdy robię hummus gotuję więc jajka na twardo, kroję czerwoną cebulę w piórka, do tego talerz pomidorów, młode marchewki, jakieś pieczywo – po takim śniadaniu można jechać na całodniową wycieczkę i zgłodnieć dopiero około 17-ej.
6. Crostini
Czasem zdarza się tak, że zamiast świeżego pieczywa znajduję w chlebaku czerstwawy kawałek bagietki. Wówczas rozgrzewam piekarnik, w niewielkim kubeczku szykuję miksturę z oliwy, suszonych ziół i łyżki wody, a potem polewam nią kromki bagietki, by nie były takie twarde i ładuję do piekarnika. Gdy moje crostini już się ładnie zrumienią podaję je z salsą pomidorową (drobno pokrojone pomidory, zielenina, papryki.. co Wam przyjdzie do głowy, do tego odrobina oliwy) lub z pastą z roślin strączkowych (z puszki – np. fasola, groszek, cieciorka) z dodatkiem soku z cytryny, czosnku i oliwy. Do tego starty cheddar. Możliwości jest wiele!
7. Zimowa sałatka
To sałatka, która ratuje moje morale w sezonie chłodów i szklarni, gdy próżno wypatrywać na sklepowych półkach pomidorów przyrumienionych przez słońce. Połączenie rukoli z gruszką (typu Rocha), orzechami włoskimi i serem z niebieską pleśnią jest naprawdę uzależniające. Do tego oczywiście oliwa i grzanka, najlepiej z szynką parmeńską.
8. Rukolowe lowe.
Nie wiem, czy ktoś przede mną wymyślił już to połączenie smaków. Może tak, może nie. W każdym razie uważam, że jest autorskie i absolutnie je uwielbiam. Podstawą kompozycji jest świeża rukola. Do tego kilka plasterków sera cheddar, trochę zielonej cebulki i zielonej pietruszki, kilka plasterków białej cebuli, ziarna słonecznika lub dyni sprażone na patelni, a to wszystko obficie polane dobrej jakości oliwą i podane z kromką chleba. Jadłabym bez końca.
9. Sobotni klasyk. Sałatka z tym, co się znajdzie.
W naszym domu szykowanie jedzenia odbywa się zwykle na spontanie. Otwieramy lodówkę, zaglądamy do szafek i kompozycja śniadaniowa sama zaczyna się kształtować. Bazą są zazwyczaj pomidory, zmieniają się kompozycje serowe, dressingowe, towarzyszące zioła i rodzaje sałat. Niemniej jednak talerz pomidorów po prostu jest naszym letnim must – have’m. Poniżej sałatka z pomidorów i pieczonych papryk, a jeszcze niżej dwa talerze wszelkiego dobra – pomidorów oraz sałat, awokado, papryk, czerwonej fasoli, a do tego dressing z oliwy i octu balsamicznego.
10. Chłodny letni poranek. Smażona sałatka pomidorowa.
Jest lato, ale dzień jakby bardziej rześki. Masz ochotę na ciepłe śniadanie, ale z wielkiej misy na blacie spogląda na Ciebie 3 kilo świeżych, pachnących pomidorów. Jest na to sposób.
To również coś w rodzaju autorskiej kompozycji – śniadaniowe pomidory na ciepło, prosto z patelni. Robi się bardzo podobnie do najprostszego sosu do spaghetti, ale efekt jest zupełnie inny dzięki dodatkom.
Rozgrzej oliwę na patelni, wrzuć ząbek czosnku. Gdy się trochę zeszkli wrzuć kilka pomidorów, pokrojonych w plastry (jeśli chcesz możesz je obrać ze skórki, ale nie jest to konieczne). Smaż przez chwilę, by puściły sos, a potem jeszcze przez chwilę, by go trochę zredukować (ale tylko trochę – zasadniczo sos ma być rzadki, a czas smażenia krótki). Dopraw świeżo zmieloną solą i pieprzem.
Pokrój młodą cebulę w piórka, posiekaj zieleninę (cebulkę.. szczypiorek, natkę, bazylię – co lubisz), przygotuj ulubiony ser (plasterki mozarelli, pokruszona feta lub bryndza). Przelej zawartość patelni do miski, udekoruj cebulą i ziołami, podawaj z serem i pieczywem (przyda się do wymiatania sosu). Smacznego!
O wow! Niesamowity wpis. Mam ochotę zjesc mój telefon!!!!
Nie zjadaj tego telefonu, może Ci się jeszcze przydać :)
Milly czyta ze mną ten wpis i oglądając zdjęcia mówi MNIAM MNIAM (mimo tego że właśnie skończyła śniadanie). Wszystko chcę zjeść. WSZYSTKO!
hahahah :)
No cóż – Milly, przybywaj :)
Ruby, może to i trochę kaloryczne, ale wg zasady „Śniadanie jedz jak król” chyba skuszę się na co nieco. To wszystko przez Ciebie i te Twoje piękne zdjęcia :-) Zdjęcia naprawdę działają na wyobraźnię. Buziaki. P.S. Ja dzisiaj również wrzuciłam post kulinarny, ale z owocowymi inspiracjami na upalne dni. Wyobrażam sobie Twoje zdjęcia z kolorowymi przekąskami.
Też tak myślę. Śniadanie jest ważne, kto by liczył kalorie! :)
Właśnie jestem po śniadaniu i przez Ciebie mam ochotę zjeść kolejne. Zwłaszcza sewilską tostada con aceite y tomate. Pycha! Dramat z Andaluzją polega na tym, że na śniadanie wybór jest zwykle między smacznym tostem z pomidorowym sosem a śniadaniem na słodko, czyli churros i gęstą gorącą czekoladą. Dzięki za inspirację, wszystkie śniadanka wyglądają smakowicie, zaraz pomykam na targ i mam nadzieję obłowić się w sezonowe smakowitości (pomidory!!!!)
Tostada Con Aceite y Tomate. No, to już wiem jak to się profesjonalnie nazywa :)
Tak. Jeszcze możesz mieć 'tostada con aceite, jamon y tomate’ z szynką serrano albo z masłem zamiast oliwy (pulpa z pomidorów do tostó z masłem też jest wyborna), wtedy 'aceite’ musisz zastąpić słowem 'mantequilla’ (moje ulubione hiszpańskie słowo :D) Mimo tego że słodycze uwielbiam churros mogę zjeść raz na pół roku, poza tym kompletnie mnie nie jarają, więc dramatuz Andaluzją nie ma. Za to 'cafe con leche’ do śniadania musi być :)
Ooooooooo, ale pyszności! U nas śniadania jakie nudnawe się zrobiły, na tygodniu różne wersje owsianek i jaglanek, w weekend jajko na miękko i kanapki różnego typu (przynajmniej pasty robię różne), na pewno się zainspiruję. To crostini do mnie bardzo przemawia, i pomidory na ciepło i pomidory sewilskie. Będziemy ucztować:)
Bardzo się cieszę! Smacznego :)
U Was na bogato jak zwykle :) jaką cieciorkę kupujesz i jak to piec by Gabi zjadła :)?
Piekę zazwyczaj cieciorę z puszki, dostępną w większości dużych marketów.Obtaczam ją w oliwie, dodaję trochę przypraw i piekę aż się zrumieni – w ok. 180 stopniach.
Na hummus używam cieciorki suchej, którą należy ugotować podobnie jak groch.
Jestem fanką twojego bloga od 1,5 roku. Uwielbiam Twoje wpisy kulinarne, korzystam z przepisów, chociaż słynnej bezy jeszcze nie piekłam. Widzę, że tak jak ja, jesteś orędowniczką celebrowania wspólnych, rodzinnych posiłków. Nawet najprostsze dania wyglądają u Ciebie wytwornie i wyjątkowo smakowicie. Uwielbiam pomidory, świetny wpis!
Dziękuję Ci serdecznie za miły komentarz! Od razu motywacja do pracy rośnie :)
Właśnie zrobiłam pieczone Limy według Twojego przepisu. Z tym że użyłam do nich lokalnego sera Maroilles, bo akurat tylko taki miałam w lodówce. Pycha! Słodkie z nutą oregano, mogłabym jeść bez końca. Do tego była pieczona cieciorka i pieczona kukurydza w kolbie z z masłem chili -limonkowym. Dzięki za kulinarne inspiracje!
Zawsze do usług :)