Gdy jesień przychodzi na dobre, gdy na drzewach panuje istne szaleństwo odcieni, ja zaczynam się martwić. Bo oto nagle, po wczesnojesiennej feerii kulinarnych możliwości przychodzi posucha. Co zrobić, jak żyć? Zwłaszcza, gdy jest się beznadziejnym przypadkiem uzależnienia od świeżych pomidorów! Nie porzucajcie nadziei, drodzy Czytelnicy. Są sposoby :)
To taka smutna pora roku, kiedy pomidory bledną wprost proporcjonalnie do czerwieniących się na drzewach liści, warzywa zaczynają smakować szklarnią, a ich ceny robią się niedorzeczne.
Wszystko, co miało urosnąć pod słonecznymi promieniami, już urosło. Wszystko inne pęcznieje teraz w szklarniach, ostrzykiwane suplementami, mającymi zapewnić jako taki kolor i smak. To prawda, że pomidory nie mają już swego aromatu, ale jest wiele innych fajnych warzyw, owoców, ziół, serów które możemy wykorzystać w naszym codziennym szykowaniu sałatek. Trzymajcie się poniższych punktów, a i Wam uda się wyczarować coś bardzo smakowitego. Co potrzebujemy?
1. Sałata lub coś w tym stylu.
Tutaj wybór mamy spory. Począwszy od rukoli (tej używam najczęściej), roszponki, rukwi wodnej, zwykłej sałaty zielonej i jej wszelkich odmian, zwłaszcza tych różnokolorowych miksów sprzedawanych w dużych torbach. Są też młode liście szpinaku i jarmuż.
Póki się da, używajmy też zieleniny, wszak już niedługo pęczki pietruszki i kopru zaczną przypominać rachityczne kępki trawy. W zimie ratuje nas zielona cebulka, wprawdzie też szklarniowa i pewnie napakowana nie wiedzieć czym, ale całkiem smaczna. Warto wykorzystać też kiełki.
Na zdjęciu: miks sałat z mozarellą, orzechami włoskimi, bazylią i granatem.
2. Dressing na bogato.
Jesienią i zimą dressing jest dużo istotniejszy, niż latem. W lecie sok z pomidorów i odrobina oliwy może mi zastąpić wszelkie sosy świata. W zimie wysilam się nieco bardziej – dressingi szykuję na bazie oliwy z oliwek, oleju z pestek winogron, sezamowego lub innych o orzechowym aromacie. Do tego ocet balsamiczny, sok z cytrusów (cytryna, limonka lub pomarańcza – wszystkie się nadają), jeśli kompozycja tego wymaga możemy dołożyć łyżkę musztardy, miodu lub syropu z klonu czy agawy. Wszystko w zależności od tego jaki efekt chcemy osiągnąć.
Na zdjęciu: sałatka z jarmużu i czerwonych winogron z dressingiem miodowo-cytrynowym (z musztardą francuską), prażonymi całymi migdałami i ziarnami słonecznika.
3. Odpowiednie warzywa.
Całkiem sensowne zimą jest awokado, ogórek szklarniowy, przez jakiś czas możemy się cieszyć przyzwoitą rzodkiewką, a rzodkiew biała właśnie teraz ma sezon. Warto wykorzystać cykorię, która najlepiej rośnie bez promieni słonecznych i idealnie nadaje się do zimowych sałat, zwłaszcza takich z pleśniowymi serami i kwaśnym sosem winegret. Pamiętajcie, że cykorię używamy po uprzednim namoczeniu w wodzie z odrobiną octu i cukru, bo ma specyficzną goryczkę. Ja w tym roku dość często do sałatek wykorzystuję pieczonego buraka.
Po prostu burak!
Przygotowanie jest proste, zwłaszcza że buraki możemy upiec wcześniej i przechowywać w lodówce przez kilka dni, wykorzystując do różnych dań (sałatek, makaronów, także do.. ciasta czekoladowego:). Niewielkie sztuki zawijamy w folię aluminową i wrzucamy na godzinę do piekarnika rozgrzanego do 190 stopni. Po ostudzeniu obieramy ze skórki. Świetnie komponują się z sałatami, z serami typu: feta, bryndza, kozi lub pleśniowy oraz z orzechami. Do tego dressing i naprawdę mamy smakowite danie.
Na zdjęciu: sałatka z rukoli, pieczonego buraka, bryndzy i papryki w dwóch kolorach skropiona prostym dressingiem z oliwy z sokiem z cytryny.
4. Soczyste owoce. Dużo owoców!
W zimie o wiele częściej korzystam z owoców, gdy szykuję sałatki. O ile w lecie wystarczy mi dodatek fig do naszego klasyka (tutaj), o tyle w zimie – z braku nieszczęsnych pomidorów – muszę czymś nadrabiać brak kwaskowatości i soczystości kompozycji. Owoce nadają się do tego idealnie!
Weźmy taką gruszkę – smaczną w połączeniu z sałatą, serem pleśniowym lub cheddarem z orzechami i dressingiem. Albo pomarańczę – nie tylko bosko wygląda, to jeszcze po części zastępuje sos – wystarczy dolać oliwy i sałatka już ma swój charakter. W listopadzie w dalszym ciągu można dostać świeże figi. W naszych sałatkach wykorzystujemy też winogrona.
Na zdjęciu: sałatka z rukoli, sera cheddar, plastrów pomarańczy, z dodatkiem młodej cebuli, pietruszki i szczypiorku.
5. Ulubione sery.
Nasze codzienne wybory to: ser kozi, bryndza i feta (na przykład do sałat z burakiem), ser z niebieską pleśnią (kompozycje z gruszką lub cykorią), cheddar (idealny do rukoli z oliwą i zieloną cebulą) oraz mozarella.
Na zdjęciu: sałatka z pieczonych buraków, sera typu “lazur”, różnych gatunków sałat, młodej cebuli oraz prażonych ziaren dyni i słonecznika.
6. Orzechy i ziarenka.
Prażone lub świeże są niczym kropka nad “i” w naszych mieszankach. Najczęściej używamy orzechów włoskich, migdałów, pestek dyni i słonecznika, czasem orzechów nerkowca. Wrzucamy je na chwilę na suchą patelnię i prażymy uważając, by się nie przypaliły. Gdy nam się nie chce posypujemy sałatki orzechami bez wcześniejszego prażenia, też są super. Ziarenka wykorzystujemy również robiąc omlety.
Na zdjęciu: sałatka z rukoli, pomarańczy i świeżych fig, z dodatkiem cebuli, cheddara i orzechów włoskich.
7. Dodatki z puszek, słoików i tubek.
W lodówkach i spiżarniach możemy znaleźć produkty, które uratują nasze zbyt minimalistyczne posiłki, gdy naprawdę nie mamy świeżych warzyw i owoców na podorędziu. Mówię tu przede wszystkim o puszkach – z fasolą, cieciorką, czy kukurydzą, oraz słoikach – z suszonymi pomidorami i oliwkami. Mówię o własnych zmiksowanych wynalazkach typu pesto, hummus lub warzywna pasta do kanapek. A gdy wszystko zawiedzie zostaje jeszcze on. Ketchup. Jeśli używamy takiego dobrej jakości to wyobraźcie sobie, że może być zdrowszy od pomidorów, a przynajmniej ma o wiele więcej cennego likopenu.
Na zdjęciu: kanapki z rukolą, serem mozarella, bazylią i ketchupem Heinza. Prawie jak sałatka caprese na kanapce :)
Na zdjęciu: sałatka z rukoli, suszonych pomidorów w oliwie, pestek dyni, oraz sera feta.
W ostateczności zostają standardy – jajka na różne sposoby, sery w plastrach, wędliny. Trochę wyobraźni i zaawansowanego przekopywania lodówek i spiżarek i z tą ściągą na pewno wymyślicie coś zacnego. Życzę powodzenia i smacznego!
Więcej pomysłów na dobre jedzenie znajdziecie w górnym menu, w zakładce “Kulinaria”.
Zaśliniłam się… u Was zawsze tak pysznie. Zjadłabym, oj zjadła, żeby jeszcze tylko chciało mi się zrobić:P
Na szczęście to wszystko takie proste do zrobienia! Wystarczy ułożyć na talerzu, polać jakąś oliwą i zjadać! :)
Uwielbiam salatki z serem i owocami. Musze kupic granade. Polecam z kuskusem, kolendra i co tam jeszcze zachcesz.
O tak, sałatki z kuskusem są super!
Bardzo apetyczny wpis :) Piękne zdjęcia i przepisy takie, że już się chce biec do kuchni :)
Mnie też zimą brakuje świeżych warzyw. Latem znosimy je z bazarku kilogramami. Zimą i późną jesienią ratujemy się tak jak Wy. Kiedy jest chłodno bardzo często robię sałatki z kaszami lub makaronami. Często z pieczoną dynią lub batatem (np. z kozim serem, migdałami i żurawiną) lub pieczonymi korzeniowymi – pietruszką pieczoną w miodzie, marchewką, selerem. Do takich warzyw dobrze pasuje sos z sosu sojowego, oleju sezamowego i brązowego cukru, czasem z dodatkiem czosnku, imbiru lub masła orzechowego.
Bardzo podobają mi się Twoje propozycje! Jak to dobrze, że ja również mogę się zainspirować :)
… jesli chodzi i pieczonego buraka to tak, tak i jeszcze raz tak, po prostu uwielbiamy szczegolnie maly Franio zajada sie burakiem z kasza jaglana i avokado. Nie pogardzi tez pieczonym slodkim ziemniakiem i avokado ja lubie z feta i czarnuszka ;))) pysznie sie zrobilo ;) mniam…
Mniam.. teraz się zaczniemy wzajemnie nakręcać na żarcie. Nieludzkie, o tej godzinie! Na szczęście batat czeka w lodówce :)
No wiesz, Ty przynajmniej możesz zwalić, że to Maluch brzuszkowy się domaga witamin i spokojnie okupować lodówkę ;)
Zawsze wykorzystywałam tę wymówkę. Za trzecim razem też to robię :) Ciążowe wymówki są fajne – na przykład bezczelnie zostawiam mężowi dwójkę dzieci i oznajmiam, że ja się zajmuję najmłodszym :)
Bardzo słusznie, jakaś sprawiedliwość musi być ;) W końcu Ty się zajmujesz najmłodszym 24h/dobę – zapewniasz pokarm, komfort cieplny, stabilność psychiczną i wszystko inne, czego mu tam trzeba. No kto inny tak pracuje bez przerwy? :)
O, to to! :D
O, jak pysznie! My hodujemy kiełki, zajadamy się awokado (uwielbiam kanapkę z białym serem, awokado i oliwa z oliwek) i jajkami w różnych postaciach. Ale zdecydowanie trzeba wprowadzić więcej sałatek placków i naleśników bo zrobiło się u nas jakoś monotonne. Dzięki za inspirację!
Placki i naleśniki to domena mojego męża :) Takie śniadania też uwielbiam, a hodowlą kiełków muszę się zająć, zwłaszcza słonecznika, bo uwielbiam a w okolicznych sklepach nigdy nie ma.
Właśnie wszamałam ciepłą sałatkę z karmelizowaną gruszką, karmelizowaną cebulką, prażonymi orzechami włoskimi i niebieskim serem. Do tego baza – miks zielonych sałat, dressing z musztardy francuskiej, miodu i oliwy, wszystko posypane świeżym rozmarynem i skonsumowane z bagietką. Pycha! Dzięki za inspirację.
:*