Zimą dopada mnie niespotykana w innych okresach roku, wzmożona potrzeba natychmiastowego zjedzenia czegoś czekoladowego. Oczywiście najlepiej by był to pyszny murzynek z wiśniami, albo jakieś super czeko-ciasto z lśniącą polewą (czekoladową, ma się rozumieć!), albo na przykład podwójnie czekoladowe muffiny z .. kawałkami czekolady.
Ale w prawdziwym życiu bywa tak, że otwierasz tajną szufladę z „bakaliami” i robisz szybki przegląd możliwości wykonania błyskawicznego deseru.
Pośród stert torebek z orzechami, rodzynkami i innymi suszonymi śliwkami nagle majaczy schowana gdzieś z tyłu, samotna niczym czarny żagiel na bezkresnym bakaliowym morzu jedna-jedyna tabliczka deserowej czekolady o dużej zawartości kakao. Ogólnie mówiąc smaczna rzecz, ale już ustaliliśmy, właśnie polujemy na słodką rozpustę, a nie purytańską kosteczkę do kawy!
Też Wam się zdarza?
Jest na to prosty, wręcz banalny sposób, z którego korzystamy regularnie. Przepis pochodzi z książki „Cukiernia Lidla. Przepisy Mistrza Pawła Małeckiego”. Jego niekwestionowaną zaletą jest nieskomplikowany skład – produkty, które znajdą się zazwyczaj nawet w bardzo proszącej się o uzupełnienie zapasów kuchni. Jakieś jajko, masło, mąka.. musicie jedynie pamiętać, by mieć gdzieś schowaną czekoladę na czarną godzinę! Suflety powstają dosłownie w kwadrans, a w piekarniku siedzą 7 minut, więc to idealne koło ratunkowe, gdy wpadną do nas niespodziewani goście. Albo gdy najdzie Was wyżej wspomniana, nieopanowana potrzeba zjedzenia czegoś czekoladowego, słodkiego, z lejącym sugestywnie środkiem, a w lodówce nie pyszni się akurat żaden ambitny wypiek (w mojej zazwyczaj się nie pyszni:).
No więc do dzieła!
Suflety czekoladowe
Składniki:
125 g czekolady deserowej
90 g masła
70 g cukru pudru
50 g mąki pszennej
3 jajka
Przygotowanie:
Piekarnik nagrzewamy do 210 – 220 stopni.
Czekoladę łamiemy na niewielkie kawałki, łączymy z pokrojonym masłem. Roztapiamy mieszankę w kąpieli wodnej. W międzyczasie ubijamy mikserem jajka z cukrem pudrem (na puszystą, jasną masę).
Do ubitych jajek wsypujemy powoli mąkę i delikatnie mieszamy trzepaczką, następnie dodajemy rozpuszczoną czekoladę z masłem i ponownie mieszamy.
Małe foremki, kokilki lub silikonowe foremki na muffiny napełniamy masą i wstawiamy do piekarnika na około 7-8 minut. Suflety powinny urosnąć i zarumienić się, ale w środku pozostać lejące. W przepisie jest mowa o czterech, sztukach, ale to naprawdę sporo czekolady i słodkości, ciężko potem dojeść! – ja wolę zrobić około 6 – 8 mniejszych (fajnie wychodzą w silikonowych foremkach na muffiny z Ikei).
Jeśli taka dawka kalorii Was nie satysfakcjonuje proponuję ubić śmietankę 30% z cukrem pudrem lub cukrem z ziarenkami wanilii i podawać jako dodatek do gorących sufletów.
Uzyskujemy wówczas deser z kategorii „Sodoma i Gomora”, zamiast zwykłej dawki rozpusty :).
Nawet jeśli przeczytaliście ten wpis w środku nocy, to przecież nic straconego! One naprawdę powstają błyskawicznie.. i błyskawicznie potem znikają. Zamykajcie więc komputery i szybko do kuchni. Więcej słodkościowych przepisów (i nie tylko słodkościowych) znajdziecie w górnej zakładce menu Kulinaria. Polecam!
Houston mamy problem!
Co jeśli przeczytałam i (co najgorsze) obejrzałam zdjęcia i jestem w… pracy???
O nie! No to szybkie zakupy w drodze z roboty i zamiast obiadu.. suflet :)
Ha, dobrze, że nie przeczytałam tego wczoraj wieczorem:D
Straaaasznie dawno nie jadłam sufletów… Chyba czas to zmienić;)
O matko święta! I co Ty mi zrobiłaś! Niestety mi się NIGDY nie zdarza zakamuflowana gdzieś z tyłu szafki czekolada, czekolada ma u nas krótki, (bardzo) krótki okres leżakowania! Dobrze, że dzisiejsze zakupy przede mną, będziemy grzeszyć wieczorem ;)
Ja zawsze kupuję kilka ciemnych czekolad i chowam w najodleglejszym kątku szuflady :)
pycha! dobrze, że nie przyzwyczaiłam mojej rodziny do deserów, przynajmniej się nie domagają :P sesesese
Moi też się nie domagają, na co dzień prosząc o deser mają na myśli owocki lub bakalie.
Ale zawsze są mile zaskoczeni, gdy pojawia się coś więcej. I jak cicho wtedy przy stole! Pijemy z mężem kawę i rozmawiamy jak ludzie (nie będę wspominać, że sprzątania i tak potem w cholerę, ale po co pisać o oczywistościach. Dla 15-20 minut w spokoju warto :)
Nigdy nie jadłam sufletów :P
Narobiłaś mi smaka, ta płynna czekolada…mniam! Szkoda, że teraz jestem na diecie…
Czyli taki fondant czekoladowy :) Wygląda świetnie, dobrze, że wypieki lubię tylko robić, a jeść już mniej :)