Być może macie za sobą niechlubny epizod świątecznego obżarstwa. Ukradkowe dokładki tradycyjnej sałatki jarzynowej w gęstym majonezowym sosie, nadmierną atencję wobec pieczeni ze śliwką lub intensywny romans z kaczką w pomarańczach.
Przedawkowanie sylwestrowego bigosu, lub co gorsza zalanie go przezroczystym trunkiem. I to niekoniecznie takim, z jakiego składa się 80% ludzkiego organizmu.
Może wręcz przeciwnie – poszliście w serniki, keksy, makowce? Może teraz wszystkie części ciała wydają się Wam jakieś bardziej obłe i rozlazłe, a wspomiany wyżej organizm woła o pomstę do nieba, przy okazji wołając o prosty, mało tłusty lecz pożywny posiłek. Rozgrzewający ma się rozumieć, bo przecież styczniowe mrozy już się zaczęły. Tak czy siak, dobrze trafiliście.
Proste. Minimalistyczne wręcz, że aż użyję słowa klucz, pasującego w minionym roku do niemal każdej bajki. Bardzo pożywne i rozgrzewające – zupy z dwóch składników.
Na pierwszy ogień idzie krem z marchewki i ziemniaków – zupa, którą kształtują dodatki, bo przecież połączenie tych typowo polskich, by nie rzec siermiężnych, składników nie brzmi specjalnie odkrywczo. Przepis też wydaje się.. prosty. Tak cholernie prosty, że aż ciężko uwierzyć, że to może być smaczne!
Krem z marchewki i ziemniaków.
Składniki:
0,5 kg marchewek
0,5 kg ziemniaków
50g masła
Przyprawy: curry, gałka muszkatołowa, słodka papryka, suszony imbir, suszony czosnek.
Dodatki – do wyboru: pieczywo/grzanki, prażone pestki dyni/słonecznika, starty parmezan/cheddar, zielona pietruszka, oliwa truflowa do polania.
Wykonanie:
Obrane i umyte warzywa umieszczamy w sporym garnku, zalewamy wodą. Gotujemy z odrobiną soli do miękkości, miksujemy na gładki krem, dodajemy masło. Jeśli zupa jest za gęsta dolewamy trochę wrzątku aż do uzyskania idealnej kremowej konsystencji. Następnie doprawiamy solą i pieprzem, dodajemy przyprawy – ja wrzucam sporo gałki, curry i papryki, odrobinę suszonego czosnku i imbiru. Ponownie zagotowujemy.
Mnie ta zupka najbardziej smakuje w towarzystwie pestek dyni, sprażonych na suchej patelni, z obowiązkowym kleksem oliwy truflowej. Do tego trochę startego sera i już jest pycha.
Krem pietruszkowo – gruszkowy.
To połączenie wydaje się nieco bardziej wyrafinowane, ale przepis jest równie banalny. Zaczerpnięty bezwstydnie z “Jadłonomii”, gdzie od dłuższego czasu święci tryumfy. Może już się z nim spotkaliście?
Składniki:
1 kg korzeni pietruszki
2 gruszki
2 szklanki mleka – krowiego bądź roślinnego
Sól, pieprz, oliwa, suszony tymianek
Prażone płatki migdałowe do podania
Wykonanie:
Obraną pietruszkę kroimy w grube plastry. Rozgrzewamy oliwę w dużym garnku, dusimy pietruszkę przez kilka minut. Po chwili dodajemy pokrojone na ćwiartki gruszki i dusimy do miękkości (około 10 minut). Warzywa zalewamy wodą (ma zakryć warzywa), gotujemy przez 15 minut pod przykryciem. Do zupy dodajemy mleko i miksujemy na gładki krem, w razie potrzeby dodajemy nieco mleka lub wody. Doprawiamy tymiankiem, solą i pieprzem, zagotowujemy. Krem zjadamy w towarzystwie prażonych migdałów (płatków, lub takich jak na zdjęciach poniżej), ja oczywiście nie mogę się powstrzymać przed kleksem z oliwy truflowej.
Taki posiłek po mroźnym, zimowym spacerze rozgrzeje Was jak należy, a przy okazji jakaż to ulga dla organizmu po występkach, których być może dopuściliście się przy świątecznym stole.
Więcej pysznych przepisów, również na rozgrzewające zupy, znajdziecie w górnym menu, w zakładce: “Kulinaria”. Polecam się :)
Na pewno spróbuję tych zup.
Spróbuj, już prostszej zupy zrobić się nie da:)
Jak ja lubię takie zupy!
Dzięki za przypomnienie tej pietruszkowo gruszkowej
A burakową (z mlekiem kokosowym) z jadłonomii znasz?
Ja na zimę uwielbiam jeszcze dyniowe różne, porową i cebulową:)
Znam burakową z mlekiem. Ale mojej rodzinie nie przypadła do gustu, wolą barszcz :)
Porowe, cebulowe i selerowe też są w planach. Tempreratury coraz niższe, czas się poważnie rozgrzać!
W najbliższym czasie na pewno skorzystam?
Wygląda zachęcająco i do tego krótki, banalnie łatwy przepis…wypróbuję w święto. A z innej beczki , co to jest za książka z czarno-białymi ilustracjami o muminkach na instagramie ? Jaki tytuł, wydawnictwo?
Czy to nie czasami “Muminki” księga pierwsza lub druga z Naszej Księgarni?
Na Instagramie? Tak, to księga pierwsza. Podczytuję sobie nocami. Kupiłam dla dzieciaków, ale to dla nich jeszcze za skomplikowana fabuła, na razie czytam sama :)