Kieszonki z ciasta francuskiego. Poruszałam ten istotny temat niedawno w związku z przygotowaniami do badań prenatalnych mej córki Kropki. Ale kieszonki to nie tylko słodki krem, czekolada i banany. W wersji serowo – szynkowej z dodatkami kieszonki smakują równie wyśmienicie i sprawdzają się idealnie na pikniki. Tak, wiem, że sezon na pikniki to już chyba za nami, ale kto wie, może jesień będzie wciąż tak łaskawa, jak przez ostatnie kilka dni. Wtedy warto przypomnieć sobie tą efektowną i szybką przekąskę…
Najpierw będzie osobista historia: zanim zaszłam w pierwszą ciążę mój tata przebywał na przymusowym “urlopie” w centrum rehabilitacyjnym. Ładne miejsce, otoczone wielkim lasem, a tata siedział tam sam i ćwiczył powrót do formy po wypadku. Kiedy mogliśmy wpadaliśmy w odwiedziny, a mama zostawała na weekend, bo była opcja wynajęcia pokojów. Akurat był piękny wrzesień, czas gdy rodzice obchodzą swoje urodziny. Akurat byli szczęśliwi, bo po ciężkich przejściach zaserwowanych przez los doceniali na nowo to, że mają siebie nawzajem. Ja z kolei odrodzona niczym Feniks z popiołów miałam wówczas niesamowitą inwencję w dostarczaniu im pożywienia. Woziłam tacie nadziewane papryki, eklerki z kremem i owocami, pieczone pomidory w wielkich słojach, włoskie migdałowe ciastka cantuccini, które wspaniale wytwarza mój mąż, konfitury z zielonych pomidorów, pietruszkowe pesto jako dodatek do marnych szpitalnych śniadań i wiele innych wspaniałości. A gdy mama zostawała na weekend miałam dodatkowy powód do zmartwień – no przecież tam nawet nie ma gdzie zjeść śniadania! Trzeba mieć coś ze sobą. I wtedy wymyśliłam te ciastka. Nie chciałam by śniadania były dla nich złem koniecznym – o nie! One miały być atrakcją, ciekawostką podczas porannego przesiadywania na ławeczce pod starymi dębami, tak jakbym na wszelkie sposoby chciała im wynagrodzić nieszczęścia, które ich wcześniej spotkały. Nawet na takie małe sposoby jak zrobienie czegoś do jedzenia :)
Zrobienie ciastek jest bardzo proste – płat ciasta francuskiego przekrajamy wzdłuż na pół, a potem dzielimy na prostokąty jak na zdjęciach powyżej. Farsz układamy po jednej stronie, bo druga ma być naszą pokrywką – możemy zrobić na niej ładne nacięcia, by było widać apetyczne wnętrze:). Smarujemy jajkiem i pieczemy według instrukcji dołączonej do ciasta.
Ciasteczka na śniadanka dla rodziców robiłam w wielu wersjach. We wszystkich podstawą było ciasto francuskie i kleks niezawodnego serka mascarpone. Reszta dodatków różniła się w zależności od paczuszki. Każda paczuszka miała swoją autorską nazwę napisaną na karteczce i sugestywny opis zawartości – na przykład “Kieszonka góralska” – nadziewana oscypkiem, pomidorem, cebulą i wiejską kiełbasą, albo “Kieszonka parmeńska” z dojrzewającą szynką, plasterkiem parmezanu, suszonym pomidorem i odrobiną pesto z bazylii.
Inne dodatki to oliwki, pesto z zielonej pietruszki, wszelkie rodzaje sera i mięs, w tym na przykład grillowany kurczak. Wszystko zależy od Waszej inwencji! Rodzice mieli dużo frajdy z rozpakowania kolejnych paczuszek i czytania co też będzie im dane jeść.. a ja myślę, że jest to naprawdę sympatyczny patent do wykorzystania na rodzinne posiadówy w plenerze – cała zawartość dania mieści się w środku, więc nie trzeba kombinować z talerzykami i sztućcami. Zamiast tego mamy całkiem pożywny i zdrowy fast food :) Polecam!
zacznę od tego, że Twoi rodzice mają wspaniałą córkę :-)
Te ciastka wyglądają pysznie i pewnie tak smakują ehh..gdybym tak jeszcze w domu miała piekarnik :-)
Ciastka wyglądają przepysznie a i historia z nimi związana piękna.
Mam nadzieje, że rodzice nadal doceniają fakt, że mają siebie i taką troskliwa córkę :)
Ach, wiesz jak to jest – raz doceniają, raz trochę mniej – jak to w życiu :) Ważne, że jesteśmy wszyscy razem, w miarę zdrowi, a dziejowe burze miejmy nadzieję już za nami.
Już jestem głodna, pyszności :)
Na co dzień córka nie jest aż taka wspaniała :) Trochę się wtedy zmobilizowała po prostu :))
Adoptuj mnie normalnie :) super jedzenie!
o matko Kropki! chcę je zjeść, już, teraz, zaraz!
ale smakowitości:) wprawdzie za oliwka mi nie przepadam ale w takim wydaniu to u lala:)
Dżizas, siedzę i oglądam te fotki i ślinka mi cieknie…Idę do lodówki i robię sobie kolację! A miałam wypić tylko kakao ;)
Ślinka mi cieknie tak, że zaraz od Hubisia śliniaczek pożyczę :-)
Świetny pomysł na przekąskę. Ja często robię kieszonki z fetą i pomidorami lub/i oliwkami:))
Świetnie wyglądają. Na pewno wypróbujemy.
Zrobiłam !!! Super pyszne :)