Nigdy nie jestem tak kreatywna w kuchni jak wtedy, gdy brakuje nam kasy a lodówka świeci pustkami. Robię zwykle remanent i okazuje się, że w zamrażarce, lodówce i szafkach kuchennych kryją się skarby, z których można wyczarować prawdziwe pyszności. Tym razem odkopałam paczkę mrożonych malin oraz płat ciasta francuskiego, znalazły się też jajka.
Siedzę czasem w odwiedzinach u mojej mamy, ona zachwyca się Młodym, tuli go, nosi, bawi się z nim. Ja wtedy mogę przysiąść na chwilę na kanapie i poczytać coś, co akurat wpadnie mi w ręce. Ostatnio był to album “Kuchnia francuska”, w którym zainteresował mnie jeden taki przepis. Nawet nie cały przepis, a krem do ciastek. Krem budyniowy, lekki i pachnący wanilią. Zawsze miałam problem z takim kremem do eklerek i z braku pomysłu po prostu miksowałam mascarpone z serkiem homo, dodawałam cukier i dowolne dodatki.. dobre, jak się nie ma czasu, no ale to nie to samo.
Ten krem okazał się obłędny.. chociaż może nie do końca idealny do eklerek, ale o tym później. Wyobraźcie sobie domowej roboty (tak! domowej!) budyń waniliowy połączony z prawdziwą bitą śmietaną. I jak? Brzmi bardzo zacnie. I tak też smakuje! A robi się go bardzo prosto..
Składniki:
1 i 1/3 szklanki mleka
4 żółtka jajek
1/2 szklanki cukru
1 łyżka mąki kukurydzianej
1 łyżeczka olejku waniliowego
słodka śmietanka 30%
4 żółtka jajek
1/2 szklanki cukru
1 łyżka mąki kukurydzianej
1 łyżeczka olejku waniliowego
słodka śmietanka 30%
Zagotuj mleko. Wymieszaj żółtka z cukrem, mąką i zapachem waniliowym, ubij mikserem. Stopniowo ucieraj je z gorącym mlekiem. Przelej do rondla i mieszaj na ogniu, aż do zagotowania i zgęstnienia. Przełóż do salaterki, przykryj i schładzaj w lodówce około godziny.
Wyobrażacie sobie, że tak łatwo jest zrobić budyń prawdziwy, authentique? A jeśli macie laskę wanilii i możecie z niej wydłubać aromatyczne nasionka to będzie jeszcze pyszniejszy. Ale to nie koniec atrakcji.
Po tym czasie ubij śmietanę i zmieszaj z ostudzonym budyniem
W oryginalnym przepisie na mille – feuille ciasto filo podzielone na kwadraty i posmarowane masą z prażonych migdałów z miodem przykrywało się budyniem i świeżymi malinami. Ale u mnie nie było migdałów, a tym bardziej ciasta filo, o świeżych malinach nie wspominając. Postanowiłam więc wykorzystać krem do eklerek, a eklerki zrobić z ciasta francuskiego. Robi się je w bardzo prosty sposób: wystarczy pociąć ciasto na prostokąty i upiec według instrukcji. Uwaga: nie musimy rozdzielać poszczególnych kawałków ciasta przed pieczeniem – lepiej, by sobie leżały w kupie, tylko porozcinane, ale nie porozsuwane – dzięki temu będą rosły w górę a nie na boki. Gdy już urosną, możemy delikatnie rozdzielić każdą eklerkę na dwie części – górną i dolną – ciasto, gdy rośnie w górę tworzy tyle warstw, że eklerki bez problemu się rozdzielają.
Paczkę mrożonych malin poddusiłam z brązowym cukrem. Podałam eklerki z kremem budyniowym i musem z malin. Było pycha, chociaż może mało “wyjściowe” – krem budyniowy okazał się bardzo lejący, więc najlepiej zastosować opcję DIY – każdy nakłada sobie kremu i musu sam. Inaczej spłynąłby ów krem na talerz, może dlatego w przepisie na mille feuille są kwadraty z ciasta – krem lepiej się na nich trzyma.
Eklerki już są, ale zostały mi jeszcze białka z czterech jajek – no i cóż z nimi począć? Gospodyni z wężem w kieszeni nie wyrzuci ich przecież do śmietnika! Wujek Google jak zwykle był pomocny :) Bezy! Przepis jest tak banalny, że aż się zdziwiłam. Znalazłam go tutaj.
Może nie jestem wielką fanką bez, ale wydaje mi się, że mogą być ładnym i ciekawym dodatkiem do naszych słodkich wypieków, można je podawać na przykład pokruszone z lodami, albo zrobić z nich wierzchnią warstwę do szarlotki. Same w sobie są dla mnie dużo za słodkie, chociaż wyszły świetne – suche z zewnątrz z ciągnącym środkiem. Tak czy siak białka się nie zmarnowały, a deserowy stolik wyglądał naprawdę dużo atrakcyjniej, niż kosztował.
P.S. Wiem, że zaraz stwierdzicie, że kilka dni temu narzekałam na szybkie przybieranie na wadze w ciąży, a dziś znów serwuję słodkościowe posty! To już się może nie będę przyznawać, że podczas ostatniej kawiarnianej wyprawy z koleżankami popatrzyłam na kelnerkę jak na kosmitkę, gdy zapytała, czy szarlotka z lodami ma być BEZ bitej śmietany. Jak to bez bitej śmietany, nooo! Kropka uwielbia bitą śmietanę;)
A potem narzekam mężowi, że za każdym razem, gdy wchodzę na wagę, to widzę kilogram na plus – mój domowy geniusz poradził mi, by rzadziej wchodzić na wagę:) Proste!
Słuchaj męża, dobrze mówi. Rzadziej na wagę, przecież to wszystko dla Kropki. A na odchudzanie i diety będzie czas później.
Swoją drogą znów takie pyszności zaserwowałaś, że aż ślinka cieknie. Za eklerkami może nie przepadam, ale ten krem budyniowy… :)
najważniejsze to chyba nie dać się ponieść w żadną stronę:)) i się dobrze ze sobą czuć…a co do pyszności, to ja uwielbiam wszystkie z ciasta francuskiego:))
O kurdę ale bym zjadła takie cuda. Wiesz co lepiej podrzuć mi jakiś przepis dla matki karmiącej 3,5 miesięczne dziecko :P
wiesz,.. Młody akurat nie miał żadnych alergii i ogólnie odporny żołądkowo był od dziecka, więc gdy miał 3,5 miesiąca nie miałam żadnej specjalnej diety. No więc ogólnie średnio się na tym znam!
haha uwielbiam Twoje wpisy!!
do budyniu wszystkie składniki są w domu!! a i nawet laska wanilii się znajdzie!
a potrzeba zawsze była matką wynalazku… stąd kreatywność właśnie!! :)
eklerki prawdziwe robiłam kiedyś…swojskie sa boskie…jak wyszperam skąd przepis brałam to Ci na maila prześlę :)
i przepis na bezy tez podpatrzę, bo na “pałę” kiedys robiłam i porażkę zaliczyłam! ;p
Pozdrawiam Was ciepło!
Ale ma mądrego męża:))) Najlepsza rada jaką mógł dać i jaka prosta:)))
A słodkości wyglądają smakowicie:)
Ja od soboty zachwycam się swoimi rogalikami, ale jutro koniecznie muszę zrobić twoje domowe “eklerki” :)
Wszystko w kuchni się znajdzie tylko ciasta francuskiego brak :(
Co roku zamrażarkę zaopatrzam w świeże maliny w całości albo w postaci musu – bo zawsze zimą przychodzi na nie ochota :)
te eklerki super pyszne wyglądają.
a do bezików ja czasami dodaje wiórki kokosowe, też pyszne