Typowo dzisiaj będzie. No bo wiadomo, że jak jesień i kuchnia to na pewno będzie dynia. No i jest:) Dynia to fajny obiekt kulinarny, można by rzec, że to taki warzywny dyplomata: z czosnkiem się jakoś dogada i z serem znajdzie wspólny język, nie ma nic przeciwko grzankom, łatwo nawiązuje relacje z innymi warzywami. A jak się z niej zrobi słodkie ciasto lub zetrze na racuchy, to również świetnie się odnajdzie w sytuacji.
Moje doświadczenia z dynią ograniczały się do tej pory do przygotowania raz na jesień jednej poczciwej klasycznej zupy dyniowej. To stary przepis, jeszcze z okresu studiów, podłapany od znajomych wegetarian. Dynię ścierało na tarce i dusiło z drobno posiekaną cebulą i czosnkiem, a potem zalewało mlekiem i gotowało z dodatkiem gałki muszkatołowej. Oczywiście dyni nie trzeba było ścierać, można ją najzwyczajniej pokroić w kostkę, a potem zblendować. No ale kto by miał blender w akademiku.
Zupy dyniowe mogą mieć różny charakter. Zasadniczo lubią przyprawy – dobrze się mają w towarzystwie wspomnianej gałki muszkatołowej, lubią czosnek, cebulę, curry, szczyptę chili. Jak każdą zupę krem najlepiej podawać ją w niewielkich miseczkach, a dodatki można zaserwować osobno: grzanki, świeże zioła, starty żółty ser. Żeby było ciekawiej można ozdobić ją kleksem oliwy truflowej, albo.. pestkami dyni lub czarnym (prażonym) sezamem, który szczególnie ładnie wygląda w połączeniu z jasnymi zupami.
Niedawno wykonaną zupę dyniowo – paprykową ozdobiłam kiełkami rzodkiewki i wspomnianymi ziarenkami sezamu – apetyczna kompozycja z tego wniknęła, zarówno wizualnie jak i smakowo.
Ostatnio odkryłam fajny patent – chociaż dla dyniowych wyjadaczy to pewnie żadna nowina: dynia jest rewelacyjna po upieczeniu w piekarniku! Wystarczy, że pokroimy ją w kostkę, ułożymy na blaszce i będziemy piec przez około 70 minut w temperaturze 190 stopni. Po wyciągnięciu mamy wspaniały miękki miąższ, gotowy do dalszej obróbki.
Oczywiście dyni nie musimy piec solo – świetnie da sobie radę w towarzystwie czerwonej papryki przekrojonej na pół (pieczona robi się słodka i wspaniała – tylko skórkę należy zdjąć), cebuli, czosnku (w całych ząbkach, nie obranych – obieramy dopiero przed blendowaniem), czy przekrojonych na pół pomidorów. Jeśli chcemy, by nasza zupa była pożywniejsza możemy również dodać 2-3 ziemniaki, marchewkę albo pietruszkę. One również świetnie smakują po upieczeniu.
Nasz mix warzywny po upieczeniu pachnie wspaniale, można nawet zjeść prosto z blachy zamiast robić zupę:). Sama dynia poddana takiej obróbce może być wykorzystana na przykład jako puree – dodatek do mięs i sałat. Ale mieliśmy robić zupkę. I zrobiliśmy! Przepis jest wzięty z Kwestii Smaku, ale został poddany pewnym modyfikacjom – do pieczenia dorzuciłam kilka warzyw nie wspomnianych w przepisie. Ale oprawę zrobiłam tę samą – pieczona kukurydza jako dodatek do łagodnej zupy smakowała rewelacyjnie.
To było taaaak pyszne, że nie czekałam zbyt długo i kilka dni temu znów ją zrobiłam, zmieniając nieco proporcje warzyw. A co, dobrze jest poeksperymentować, by znaleźć optymalne rozwiazania. Jako dodatek znów wykorzystałam kukurydzę, akurat trafiłam w sklepie na taką z liścmi, bo zazwyczaj są już z nich ogołocone. Liście są fajne – po upieczeniu wyglądają malowniczo, a na dodatek stanowią sprytny “schowek” na ziołowe masło z limonką, którym są posmarowane.
Co zaskakujące Młody przyjmuje te wszystkie nowinki kulinarne bezproblemowo – zjada nietypowe dyniowe specjały z wielkim smakiem. Kukurydzę też uwielbia, chociaż… jakby to powiedzieć, jeszcze nie do końca potrafi strawić te ziarenka.
Resztę dyni zużyliśmy na makaron – prosty i pyszny, wykorzystujący składniki, które zazwyczaj mamy w lodówce. Makaron zainspirowany był tym przepisem. I znów Młody wcinał jak najęty. Chyba chłopak lubi dynię..
uwielbiam zupę dyniową.
U mnie podawana jest z prażonymi migdałami.
Znów zrobiłaś mi taką ochotę….
Uwielbiam Kwestię Smaku – zawsze się sprawdza i świetnie smakuje.
Jutro zabieram się za pichcenie, gdzie królową będzie dynia :)
No, no, dobrze prawisz, prażone migdały mogą dobrze pasować – albo prażony słonecznik lub dynia, lub nawet orzechy :))) Zazwyczaj dodaję takie do sałatek, ale podsunęłaś mi świetny pomysł na dodatek do zup kremów! Kwestia Smaku jest niezawodna, to prawda. I te zdjęcia, prawdziwa poezja :) Powodzenia z dyniowymi specjałami :)
dyniujemy aktualnie na potęgę – muszę spróbować opcję z podpieczeniem warzyw
spróbuj, to fajna i mało pracochłonna opcja :)
A u ciebie znowu smakowicie się zrobiło. Aż ślinka cieknie i nie wiem czy moja klawiatura to wytrzyma.
Jak tak dalej pójdzie, to zmienisz bloga z dziecięcego na kulinarny ;)
Trochę tak, faktycznie postów kulinarnych ostatnio u mnie sporo. Bo w lecie nie miałam na gotowanie najmniejszej ochoty, a teraz aż mi miło siedzieć w przytulnej kuchni:) Więc są też efekty :)) No i Kropeczka w brzuchu też dodatkowo motywuje człowieka do działania :))
U mnie zeszły rok upłynął pod hasłem “odkrywam cukinię” a w tym roku mam zajawkę na dynię a twój post jeszcze mnie nakręcił.
Piękne zdjęcia!
uwielbiam Twoje zdjęcia!
zazdroszczę, że Twojemu Maluchowi dyniowa tak smakuje!
w zeszłym roku moja Zosia też się zajadała…Antoś teraz dynię w każdej postaci zjada…ale Zosia w tym roku odsuwa miseczkę z dyniową zupką :(…szkoda, bo my lubimy ;) ale dań z dyni z makaronem nie robiłam…zaraz zerknę co tam proponujesz…bo makaronowa księżniczka z niej :)
podobnie z kalafiorem miałam ;) w zeszłym roku wcinała…wczoraj placki a’la ziemniaczane z KALAFIORA zrobiłam, żeby smakowało ;)
mały smakosz się robi, a wcześniej zajadała cokolwiek bym nie postawiła przed nią ;)
A Kropeczka to smaki ;)
POZDRAWIAM
ps. apropos akademików…pamiętam jak na pierwszym roku studiów kolegę “stacjonarnego” prosiłam, żeby mi do akademika mikser podrzucił, bo CIASTO piekłam…haha ale były jaja!! wtedy niewiele przepisów znałam typu zmieszaj suche z mokrymi i wstaw do piekarnika ;)
pa
Oj tak, akademiki to była alternatywna rzeczywistość :) Dobrze się wspomina po latach :) pozdrawiam cieplutko!
:)
wow, masz talent do cudnych zdjęć i kulinarny:)
Z pewnością podpatrzę i skorzystam:)
A ja właśnie dostałam od mamy dwie dynie :-).
ooo jak się fajnie złożyło :))