Za oknem wicher i bezkresny, nieprzytulny świat. A po naszym poddaszu roznosi się zapach. Wkręca się w nozdrza, drażni zmysły, otula cały dom niczym najmilsza kołderka. Cynamon, wanilia, a do tego piękny aromat pieczonych bananów.
Na zdjęciach ostatnie podrygi zimy. Chociaż ja już całym organizmem, całym duchem i ciałem odpływam w stronę wiosny, a Wy zapewne też, ale obiektywnie przyznać muszę, że piękna ta zima była. Odcienie śniegu, połyskujące drobinki, nierównomierne faktury, chropowate, gładkie, białe, bielsze, błękitne, błękitno-szare. I imponujące igloo zbudowane przez Dziadka w ogrodzie, no żal by było nie zaprezentować go tutaj.
Ale o czym to ja miałam..? Ach, tak! Zapach. Aromat roznoszący się po domu.
Gdy na zewnątrz wichury, śniegi, deszcze niespokojne, a teraz na dodatek – wbrew temu, co zdjęcia pokazują – szara paćka z rozmiękającą, zbutwiałą trawą i wszelkim brzydactwem pod spodem. A w miejscu tego pięknego igloo niepozorna kupka śniegu. Za to w domu ten aromat kojący i przytulny. Bardzo bananowy.
Nazwa „chlebek” jest może trochę myląca, bo to przecież taki placek w foremce keksowej. Najprostszy na świecie! Tej zimy miałam na to sporo czasu, więc wypróbowałam kilka przepisów, by najlepiej skalibrować proporcje pomiędzy łatwością wykonania, a idealnym smakiem. Jedne bananowce były z olejem, inne z roztopionym masłem, jeszcze inne z masłem ubijanym mikserem, (ale po co tyle zachodu!). Były różne składy, różne proporcje, ale w końcu wybrałam jeden i uznałam, że mój ci on, najlepszo-najprostszy.
Chlebek Bananowy
Składniki suche:
2 szklanki mąki pszennej, ½ szklanki cukru, 2 łyżki cukru z wanilią, 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 1 łyżeczka sody, szczypta soli, opcjonalnie pół łyżeczki cynamonu.
Składniki mokre:
3 jajka, 3 łyżki śmietany 18% (lub jogurtu naturalnego), ½ szklanki oleju, 3-4 dojrzałe banany*
*pół banana kroimy na plasterki i zachowujemy do dekoracji wierzchu, a resztę rozgniatamy widelcem na desce do krojenia.
Opcjonalnie: 1 jabłko lub gruszka, pokrojone w kostkę lub garść mrożonych malin.
Wykonanie:
Piekarnik nastawiamy na 170 stopni. W sporej misce mieszamy wszystkie suche składniki. W szklance rozrabiamy trzy jajka i dolewamy do miski, potem dodajemy resztę składników mokrych. Dokładnie mieszamy całość.
Na tym etapie możemy dorzucić opcjonalne owoce, szczególnie polecam Wam wersję z malinami. Potem mieszamy delikatnie masę, wykładamy foremkę-keksówkę papierem do pieczenia i wylewamy do niej ciasto. Na wierzchu układamy plasterki bananów i pieczemy 60 – 65 minut.
Pamiętajcie o dojrzałości bananów! Najlepsze będą trochę przejrzałe, ze skórką, która już czarnieje. Nikt nie lubi takich jeść na surowo, a do chlebka są idealne, bo zyskują naturalną słodycz.
Oczywiście z cukru można zupełnie zrezygnować, a zamiast niego dorzucić na przykład garść daktyli (namoczonych i odsączonych, zmiksowanych blenderem), można też dosypać wiórków kokosowych, a następny chlebek planuję zrobić właśnie bez cukru, by faktycznie móc go nazwać „chlebkiem” i o poranku pałaszować radośnie do kawy w ramach post-zimowego i przedwiosennego znieczulenia.
Więcej bardzo prostych przepisów na słodkie i niesłodkie jedzono znajdziecie – jak zwykle – w górnej zakładce menu, w dziale „Kulinaria”. Łączy je jedno – są dla ludzi, którzy nie lubią się przemęczać.
No to już wiem co się dzisiaj będzie piekło w piekarniku;) przepis trafia do mojego segregatora i coś czuję, że będę do niego często zaglądać:) p.s. Twoje zdjęcia jak zwykle z efektem łaaaał,człowiek je sobie ogląda i uśmiech sam się na gębie pojawia-z każdym kolejnym zdjęciem coraz większy :)))) pozdrawiam!!
Dzięki :)
Cieszę się, że mają taki efekt!
Mniaaaam, trzeba wypróbować bo brzmi obiecującą ? tym bardziej ze przejrzalych bananów u nas czesto pod dostatkiem. Ostatnio robiłam expresowe brownie -palce lizać !! ?
Super :) Brownie zawsze spoko!
Dzisiaj będzie pachniało chlebkiem, bo kilka brązowawych bananów czeka na swoje 5 minut :) Do tej pory robiłam „Chlebek Sophie Dahl”, z dodatkiem czekolady, dzisiaj spróbuję twojego. Pozdrawiam :)