Rzędy niewysokich stolików, a przy nich ustawione małe, odrapane krzesełka. W tle wrzaski rozbrykanej gromady będącej w wieku, w którym jeszcze się krzyczy zamiast mówić i biega zamiast chodzić. Kubki na stole są beżowe lub brązowe, z grubej porcelany, bez uszek. Zapewne pamiętacie te kubki, wypełnione pysznym kompotem.
No i właśnie to jest ten przedszkolny klimat, z którym kojarzy mi się grysikowe „ciasto”.
Cudzysłów nie jest przypadkowy, bo to.. kasza manna tak naprawdę. Ale podana na sposób, który dzieciaki uwielbiają. Zgoda – nie nazwałabym tego fit, zdrowym, czy dietetycznym deserem, ale jeśli zaglądacie tu choć trochę regularnie, to chyba wiecie, że nie przejmuję się takimi sprawami. Gdy codziennie jemy kilka normalnych zdrowych posiłków, pijemy wodę i skubiemy owoce, to w czasie deseru mam czyste sumienie podając słodkie. I z cukrem, a nie żadnym ksylitolem, bez posypki z chia i ściemnianych polew z naturalnych jogurtów. I jeszcze do kawy mleko sobie spieniam, i dwie łyżeczki cukru do tego dorzucam. Bez. Żadnych. Wyrzutów.
Ale wróćmy do „grysikowego”. Co my tu mamy? Nic skomplikowanego lub wymagającego mozolnej pracy. Podstawa z herbatników petit beurre, na to gęsta kasza manna z dodatkami, a z wierzchu owocowa galaretka. Trochę mieszania i trochę czekania, aż w lodówce stężeje i już można podać oszołomionym Stworom, samemu wypić kawę i rozkoszować się kwadransem, podczas którego słyszę własne myśli. Wprawdzie przy akompaniamencie radosnego mlaskania, ale zawsze.
Składniki:
Opakowanie herbatników petit beurre (u mnie około 20 sztuk)
1 litr mleka
200 g masła
2/3 szklanki cukru
1 opakowanie cukru wanilinowego / cukru z prawdziwą wanilią
1 szklanka kaszy manny
2 lub 3 opakowania czerwonej galaretki o smaku truskawkowym, malinowym lub wiśniowym – ilość w zależności od tego jak grubą warstwę galaretki chcecie mieć na Waszym deserku.
500 g owoców, świeżych lub mrożonych (truskawki, maliny, wiśnie, owoce leśne)
Opcjonalnie, do kaszy: 1/2 szklanki wiórków kokosowych, rodzynki, skórka pomarańczowa
Przygotowanie:
Galaretki rozpuść w gorącej wodzie, lecz użyj mniej wody, niż zaleca producent (około 700 ml wody na dwie galaretki, około 1,1 l, jeśli przygotowujesz trzy).
Foremkę na ciasto, taką o wymiarach około 26 x 20 cm wyłóż herbatnikami. Jeśli używasz mrożonych owoców wyciągnij je trochę wcześniej, by zdążyły zmięknąć.
W garnku zagotuj mleko z masłem, cukrem i cukrem z wanilią. Gdy już będzie gorące wsyp do niego kaszę i gotuj przez chwilę mieszając, aż zgęstnieje. W tym momencie możesz dodać do kaszy opcjonalne dodatki – wiórki kokosowe, rodzynki lub skórkę pomarańczową. Dzięki temu deser robi się mniej „kaszkowy” i zaczyna smakować jak porządniejsze ciasto.
Gorącą kaszę wylej na warstwę z herbatników i wyrównaj. Ułóż na wierzchu owoce i poczekaj aż kasza trochę się przestudzi, a następnie zalej tężejącą galaretką i wstaw do lodówki. Po około dwóch godzinach sprawdź czy galaretka już się ścięła. Jeśli tak, można jeść :D.
Galaretka to jedna z moich ciążowych zachcianek. Nigdy nie należała do top ten deserów, a obecnie robię różne wersje, kolorowe, w szklankach, wypełnione owocami. Ze względu na tę nowoodkrytą miłość zwieńczenie grysikowego „ciasta” bardzo mi odpowiada. Póki co radzę sobie jakoś z mrożonymi malinami, lub owocami leśnymi, ale już wiem, że w lecie to będzie prawdziwy szał! Te truskawki, wiśnie, czereśnie! Owocowe galaretki już teraz wprowadzają nas w wybitnie letni nastrój, a któż nie lubi być w letnim nastroju? Polecam i Wam :).
Więcej słodkich przepisów znajdziecie w górnym menu, w zakładce Kulinaria – Słodkie.
A co robimy z masłem? bo nie potrafię tego wywnioskować z przepisu :-)
Hej, masło miało być w tym zdaniu: „W garnku zagotuj mleko z masłem, cukrem i cukrem z wanilią.” już zrobiłam update, dziękuję :)
Zainspirowała mnie tym przepisem.:) Zrobiłam ciasto z połowy porcji. Faktycznie, wyszło pyszne ☺ córka zachwycona ;) pozdrawiam serdecznie
Stała czytelniczka
PS. To mój pierwszy komentarz, a czytam blog od 2014 :P
No wiesz, żeby tyle czasu nie skomentować! To nieludzkie :)
Spróbuję chyba, chociaż za manny jako takiej nie jemy wcale. Ale taki deser zapowiada się smacznie!