Upał, słońce praży jak oszalałe. Wydawałoby się, że taka pogoda nie sprzyja kuchennym aktywnościom. Ja przynajmniej średnio lubię na naszym nagrzanym do granic możliwości poddaszu podnosić temperaturę długotrwałym kucharzeniem. Ale są wyjątki od reguły, bez których upalnego lata sobie nie wyobrażam. Na przykład taki kompot. Albo taki placek owocowy…
Bardzo lubię eskapady na targ warzywno-owocowy, gdzie w pełni lata pysznią się piękne płody rolne (tak, okazuje się, że jestem na tym etapie macierzyństwa, że zakupy na targu określam słowem: “eskapada”). Jagody, maliny, porzeczki czerwone i czarne, czereśnie.. a wkrótce jeżyny! Nie wiadomo na co się zdecydować, więc czasem po prostu biorę wszystko, co mi wpadnie w oko.
Moje dziecię uwielbia wszelkie owoce, więc z utylizacją mych przesadzonych zakupów nie ma zwykle problemów. Ale część łupów przeznaczam tradycyjnie na wspomniany placek. Ważne, by były to miękkie owoce – właśnie takie, jak wymienione powyżej. Lubią one nurkować w płynnym cieście podczas pieczenia.
Zachęcam do wypróbowania tego przepisu wszystkich ciastowych laików – ja też kiedyś takim byłam, a ten placek był mym pierwszym, mą plackową inicjacją:)). Tak wyszło, że od zawsze wolałam zajmować swój piekarnik lasagną i moussaką i przez lata nie odważyłam się na najprostszy wypiek na słodko. Kilka lat temu zachęcił mnie pewien tekst z “Wysokich Obcasów” o lecie i babcinych ciastach. I był tam też pewien nieskomplikowany przepis na placek migdałowy z owocami. Po wielu sukcesach z udziałem tego przepisu dopracowałam własną wersję, idealną dla mojej klasycznej foremki 34×24 – bo wypiek z “WO” wychodzi strasznie mały i – co tu dużo mówić – znika z prędkością światła.
Foremka 24×34 to mniej więcej taka.
Zakładamy, że szklanka ma ok. 200 ml, a forma której używamy ma ok. 24×34 cm.
4 szklanki miękkich owoców, umytych i przebranych
1 szklanka cukru
4 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
(ja daję prawie cały kubeczek 400g,
ale zostawiam trochę na dnie,
w przeciwnym razie ciasto wychodzi zbyt mokre)
300 ml oliwy*
(daję 1 i 1/3 szklanki)
6 jajek
2. W jednej misce mieszamy suche składniki ciasta: mąkę, cukier, proszek do pieczenia i sól.
3. W drugiej misce bardzo dokładnie mieszamy mokre składniki – jogurt naturalny, oliwę i jajka.
4. Mieszamy ze sobą zawartość obu misek aż ciasto uzyska jednolitą konsystencję.
5. Wylewamy ciasto do foremki, a na wierzch rzucamy owoce – część z nich “utonie” w cieście podczas pieczenia. Wkładamy ciasto do piekarnika na 50 minut. Po upieczeniu sprawdzamy patyczkiem, czy już jest dobre (albo wyjadamy z brzegu łyżeczką:) Podajemy posypane cukrem pudrem.
placek jogurtowy z owocami i cukrem pudrem…i jak tu nie kochac lata?
spisuję za pamięci :)
i mega kubek jogurtu na liście zakupowej umieszczam ;)
POZDRAWIAM
ps. młodemu widac, że smakuje!! :)
Oj, tak zdecydowanie umieść ten kubek jogurtu na liście:)) Wiedziałam, że się skusisz na ten placek, po prostu wiedziałam!
nie mogłam czekac na jogurt naturalny ;)
więc ciaco z Twojego przepisu powstało na bazie jogurtu owocowego :)
uwielbiam takie ciacha proste, szybkie, tanie :)
u mnie dziś wręcz “recyklingowo” w kuchni haha :)
a Ty wróżka,że wiedziałaś,że nie przejdę obok niego obojętnie? hihi
Nie trzeba być Sherlockiem (ani wróżką), by się domyślić że lubisz wypieki! Wystarczy się zaznajomić z Twoim blogiem:)))Z jogurtem owocowym placek też wychodzi OK (też próbowałam), ale spróbuj też kiedyś wersji z naturalnym:)) Wydaje mi się, że owocowy sprawia, że całość jest cięższa i nie wyrasta tak bardzo. Ale może się mylę? :))Smacznego!
jestem pod wrażeniem zbiorów z ogrodu!
normalnie aż mi ślinka cieknie, cudowne owoce, smak lata.
strasznie mi tego brak
zbiory akurat są z targu, w ogrodzie mamy ilości symboliczne, że tak powiem:)))
Przepis spisany i zaraz lecę po owoce, bo u nas na ogrodzie tylko porzeczki (maliny już wyżarte!) takiego mi smaka narobiłaś!
A właśnie ostatnio chodziło za mną takie ciasto :)
super, będzie idealne na niedzielę! smacznego:))
Ciasto już jest (tzn już tylko połowa została) i wyszło przepyszne! A przepis rzeczywiście prosty i szybki, także nawet ja, taki laik kuchenny, dałam sobie z nim radę. Prosimy o więcej takich :)
Bardzo się cieszę, że placek się udał!! :)
Cześć! Zaciekawił mnie Twój blog, przede wszystkim za sprawą wielorazowych pieluch:) dodaję do obserwowanych:)
dzięki:)
aż się głodna zrobiłam ;P
osz.. ale zazdroszczę tych gór owocowych – u nas mikro koszyczek porzeczek po kilkanaście złociszy ;/
oo nieee, to niedobrze! Skąd takie różnice, u nas owoce (poza jagodami, które też do tanich nie należą) mają przyzwoite ceny. Przyjeżdżaj na południe:)
Jakie smakowitości i ja tu zawitałam i pozdrawiam serdecznie Blog parentingowy – Mama Bloguje
Ale zareklamowałaś;)teraz tylko nic mi nie pozostaje jak wypróbować Twój przepis!
też tak myślę:)
Ale smacznie ;)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
Wygląda super. Wypróbujemy na pewno:).
pychotka! aż czuć lato!
http://www.kolanapiety.blogspot.com
Wlasnie wyjęłam placek z pieca – wyszedł pyszny! Użyłam mrożonej mieszanki kompotowej (truskawki, wiśnie, porzeczki i agrest) i trochę sie bałam zakalca (nie miałam czasu na rozmrożenie owocow) ale wystarczyło piec trochę dłużej. Wpisuję przepis do notesu:) dziękuję i pozdrawiam!:)
Odrobina lata w środku zimy. Mniam :) Pozdrawiam i smacznego!
Zrobiłam na dzisiejszy piknik. Jeszcze gorące :D