Brzęczą złoto-czarne trzmiele wśród niewielkich kępek lawendy. Są aksamitne, włochate i bardzo głośne. Potrząsają brutalnie niewielkimi gałązkami fioletowej barwy. Idę przez ogród. Szeleści trawa pod stopami, gdzieniegdzie koniczyny kwitną na biało, nade mną wielkie błękitne niebo i chmurki niczym cukrowa wata.
Oddycham głęboko. Rok temu byłam dokładnie w tym samym miejscu. Nosiłam serniki do altanki, z poddasza taszczyłam garnki z leczo, by zjeść w ogrodzie z maluchami. Zerwane z drzew owoce myłam wężem ogrodowym, próbowałam rozłożyć koc i z książką poleżeć, podczas gdy dzieci dokazywały jak to tylko dzieci potrafią.
Rok temu byłam w dokładnie tym samym miejscu, ale mój mały świat zmienił się bardzo od tej pory. Stwory jakby dłuższe, ich ręce i nogi już nie są takie rozkosznie pulchne, tylko chude i śmiesznie pająkowate. Opalone i przybrudzone latem w ogrodzie, rozczochrane, ze zbyt długimi grzywkami wpadającymi do oczu, bo rodzice rzadko mają czas na takie dyrdymały jak fryzjer. Ubrane z nonszalancją typową dla swojego wieku, gdyż same z szafy wyciągają sobie kreacje o poranku. Kropka bosa, z włosem rozwianym. Zawsze zdejmie te buciki, niby przypadkiem, niby na chwilę. Zawsze bosa, dzika, hipiska mała. Gdy biegnie to tak leciutko, ledwo dotyka ziemi małymi stópkami, niemal w powietrzu płynie. Młody wyposażony w szereg łuków, szabli i strzelb drewnianych, wykonanych przez Dziadka, chodzi po ogrodzie śpiewając pieśń gajowego. Gdy tylko nadchodzę z tacą, dzieci rzucają wszystkie zabawki i biegną za mną z gorączkowym pytaniem: „Mamooo, co tam masz? Co niesiesz?? Mamo, my jesteśmy już głodni!”
Pozwalam im zgłodnieć, nie zapycham co chwila przekąskami. To ponoć jeden ze znaków naszych czasów, te dzieci w miejscach publicznych z nieodłączną chrupeczką, drożdżóweczką i słodkim soczkiem, tak jakby mały człowiek wymagał nieustannego zapychania. Psychologowie twierdzą, że to złe. Zupełnie przypadkiem wychodzi na to, że słucham tych psychologów.
„Mamooo, jestem głodny!!”
„No co ty, już? Nie mamy nic do jedzenia. Trzeba coś zorganizować” – odpowiadam. No i poczekać też czasem trzeba, ale to ponoć dobrze trochę zgłodnieć. Za to jak potem wciskają co popadnie, z zupy warzywa wyjadają! Chleb sam pakują do paszczy, talerze zostawiają zupełnie puste.
Czasem spędzamy tak cały dzień. To znaczy w ogrodzie, nie na głodnego :). Wprawdzie nie jest to tylko sielanka, wbrew temu co mówią zdjęcia. Ale już kiedyś pisałam, że zdjęcia nie mają fonii, są statyczne, a życie.. ma fonii aż nadto! Słowo „mamoooooo!” słyszę około piętnastu razy na minutę. Otwieram książkę , czytam jeden akapit i znowu to: „mamooooo!”. Ktoś kogoś uderzy, ktoś komuś zabierze czerwoną łopatkę, chociaż jest jeszcze zielona i niebieska, ale czerwona w tym momencie jest jedyną, która się liczy, wartą nabitego guza i zerwania wszelkich traktatów pokojowych. I jeszcze ta bielizna dziecięca, powiewająca na drzewach niczym sztandary, pralka będzie dziś miała bęben pełen roboty! Tak – „siedzenie” z dziećmi w ogrodzie zawiera zasadniczo bardzo niewielki procent siedzenia. Ale.. ma swój klimat.
Najważniejsze: rok temu nie było z nami seledynowego wózka parkującego gdzieś obok głównej arterii wydarzeń. Stojącego sobie skromnie koło drewnianego stołu, na którym lądują nasze posiłki lub koło piaskownicy, w której toczy się najburzliwsza zabawa. W wózku Mały Człowiek rozglądający się wielkimi, okrągłymi oczami. Ponoć bardzo do mnie podobny, tak wszyscy mówią. I moja osobista Mama bardzo się nad nim wzrusza, widać przypominają się jej dawne czasy, gdy tak samo układałam usta w podkówkę jak ten mały „Batmaniczet” jak mawia Kropka.
Ten rok zmienił wszystko, przetargał nas od zaskoczenia, rwania włosów z głowy, po akceptację, ciężką pracę i wreszcie kolejne lato w ogrodzie. Z dużym, pięknym stadem, z którego jestem taka dumna. Z lekka niedoprasowanym, przykurzonym i najukochańszym na świecie.
Czytelniczka napisała mi ostatnio o swojej koleżance, która.. która jest dokładnie w takim momencie, w jakim ja byłam rok temu. Planująca życie po odchowaniu maluchów, karierę, czas dla siebie. I w tym momencie, kiedy właśnie możesz złapać oddech i wrócić do cywilizacji.. nagle widzisz niespodziewane dwie kreski na teście. Wierz mi, Magda, będzie cudownie! Trzecie dziecko to prawdziwe dopełnienie rodziny. Nie będzie lekko, ale za to będzie jeszcze więcej miłości. Pozdrawiam ciepło, głowa do góry i dużo zdrowia dla Ciebie i Fasolki!
Tym swoim blogiem, tekstami na nim zamieszczanym, ocalisz od zapomnienia tak wiele ważnych chwil, myśli, refleksji… Pomyśl, że za rok znów będziesz mogła skonstruować taki tekst, a za dwa lata kolejny… I kto wie, w jakim miejscu swego życia będziesz wówczas Ty, w jakim będę ja… To niesamowite! A tymczasem do swojego banku wspomnień z dnia dzisiejszego dorzucam widok Córeczki, która dziś po raz pierwszy pozwoliła, bym związała Jej wszystkie włoski i zrobiła prawdziwą dziewczńską fryzurę, z gumkami i spinkami. Za rok Jej włoski będą pewnie o wiele dłuższe… Dokładam też widok Synka w skupieniu przyklejającego naklejki z rycerzami na narysowanym przeze mnie zamku. Może za rok sam będzie umiał namalować zamek z wieżami i mostem zwodzonym? Zapisuję też w swej pamięci „kadr” z buziami Dzieciaków umorusanymi lodami pistacjowym i piernikowym. To smaki, których spróbowały dziś po raz pierwszy… Za rok w miejscu tego punktu z lodami może być lokal serwujący zapiekanki, a może nadal będą lody?
Piękne jest to życie składające się z tych okruchów szczęścia… Oby jak najwięcej udało się nam ich zapamiętać, by móc do nich wracać za rok, dwa, trzydzieści lat…
Pięknie to napisałaś :)
To prawda, gromadzimy takie małe kadry, które pewnie przepadłyby w codziennej gonitwie.
P.S. Dziewczyńskie fryzury Kropki kończą się w pięć minut. Potem wraca do swojego rozwichrzonego a’la Chopin look’u :D
Agatko ? Jesteście cudni!!! Pięknie piszesz… Bardzo często przy porannej kawce czytam Twoje wpisy i rozczulają mnie na pól dnia. Pozdrawiam ?
Miło mi :)
Piekne zdjecia – jak zwykle :) ,cudne stwory:) brawo Wy Rodzice. Ja Mama blizniaków domyslam sie ile masz pracy :) ale jak patrze na te foty i czytam tak piekne zdania to… zachciewa mi sie trzeciego Dziecka… Pozdrawiam :)
O rety! To by dopiero było :)
Chcę napisać coś ładnego, coś mądrego…
Hmm… jednak ja bardziej nadaję się do czytania;-)
Dziękuję w imieniu Magdy i swoim:-)
Ja, jako przyszła ciocia już nie mogę się doczekać!
:)
Tak niecodziennie o codziennosci, nie przestawaj pisac! Umiejetnie zycie kadrujesz. Zawsze marzylam o trojce, mam dwoje i juz niewiele czasu, by podjac ta decyzje. Znam tez rodziny, gdzie czwarte sie zdarzylo, np. jako siostra blizniaczka do oczekiwanego chlopca :). Co ciekawe, moze uslyszysz od nich, ze jest ciezko, ale nigdy, ze zaluja. To ostatnie natomiast czasem pada z ust mam jedynakow, ktore kiedys zdecydowaly na nie. I wtedy czlowiek uswiadamia sobie, jak zbedne sa te leki, to kunktatorstwo, jak zludne czekanie na lepsze czasy, a przeciez idealna chwila jest wlasnie teraz.
Tak – ciężko, ale za to miłości mamy po brzegi !
Esencja lata:)
Też mnie łapie letnia nostalgia. Co to lato w sobie ma, że tak nastraja?!
Lato latem, ja już taka nostalgiczna z natury :)
Pięknie napisane i piękna Wasza rodzinka!
Moja Iskra tez szalona hippisiara, polubią się, jak się poznają, a chłopaki razem ocalą świat:)
Niech to wreszcie nastąpi!
A ja się do tego wpisu tylko uśmiechnę, żebyś wiedziała. :)
A ja się odśmiechnę zatwierdzając komentarz :)
Czytając ten wpis czuje się zapach ogrodu i sielankowy klimat :)
nasz trzeci synek też nie był planowany…ale teraz nie wyobrażam sobie aby miało nie być tych pulchnych rączek przytulajacych się do mnie tak mocno pomimo swoich jedynie 13-stu miesiecy
Zwracasz uwagę na rzeczy ważne, choć drobne i zwyczajne. Codzienność zachwyca jak się stanie „z boku”. Mamy tak dużo, a nie zawsze potrafimy to docenić.
Czarujesz tymi literkami, czarujesz! ♡
Ważny tekst, piękne zdjęcia. Tak na marginesie, kompletuję zestaw pod namiot , podobają mi się żółte kwadratowe talerze i niebieskie pojemniki gdzie można sobie takie sprawić? Czy to jest zestaw?
Karolinko, to nie zestaw, ale można je dostać w Ikei. Nasze są sprzed kilku sezonów, ale wydaje mi się, że dalej je mają, tylko kolorystyka się pewnie zmieniła.