W codziennej walce o byt, o porządne odzienie, odżywienie i pielęgnację dzieci, w tym trudzie i znoju matczynym najfajniejszą rzeczą, czymś co zawsze poprawi humor, co powoduje że zrywasz boki tuż po najdramatyczniejszym „facepalmie” (na przykład po zalaniu kompotem całej kuchennej podłogi, takim z farfoclami kompotem, ma się rozumieć) są teksty dziaciaków. Niesamowite, unikalne, świeże, na swój sposób dziecięco mądre, zadziwiająco logiczne w swej nielogiczności. Albo tak dziwne, że aż śmieszne.
Młody: „Wolno, wolno!”
Mama: „Przecież gdy Cię coś boli, to czujesz się źle. Kropka też tak się czuje.”
Młody: „Kjopka nie!”
Mama: „Nikogo nie wolno bić! Nikt nie lubi być bity.”
Młody (po głębokim namyśle, na który wpływ mogło mieć tłuczenie kotletów dzień wcześniej): „Mięsko lubi!”
Mama: „Co to?”
Młody: „Bjokuł”
Mama: „A to?”
Młody: „Pajagon!” (na szparagi)Z samego rana, gdy odkrył, że w łóżku nie ma ojca:
„Tatusia nie ma! Pojechał do pjacy, pić kawkę!”Młody ma coraz więcej dziwacznych wcieleń.”Jestem kopajką” – oznajmia rano. „Jestem pijawką. Wsyscy jesteśmy pijawki” – stwierdza w południe. „Jestem odkuziaciem” – dodaje po południu. „JESTEM FLAGĄ NIEMIEC” – rozwala system wieczorem.
rzuca klockami, męczy siostrę, itp.)
Młody, używając odpowiedniej intonacji:
„Tatusiu nie mów: <nie mozes!>, mów: <mozes, mozes, synku!>”Podchodząc do siostry: „Dzien dobly, co polabias Kjopko kamelełonie?”
(KameleŁonie przez „Ł” rzecz jasna:)Młody trzymając maskotkę George (brata świnki Peppy, dla
niezorientowanych) nad głową siostry: „Dżojdż udeza, udeza Kjopkę!”
Mama: „Nie, on nie uderza. Zobacz! George głaszcze Kropkę, głaszcze”.
Młody: „Tak, Dżojdż głasce Kjopkę” – i z sadystycznym spojrzeniem dodaje: „Głasce ją ..
…
…
PAZUJAMI!!!”
Gdy dopadnie go hip-hopowy flow nawija tak:
„Żajówka.. sujówka.. lodówka.. tak śmiesznie mówiem!”Tata do Kropki, która czworakuje za nim po kuchni: „Czy ty mnie śledzisz?”
Młody: „Śledzi śladami.. JEST ŚLEDZIEM!”O sympatycznej szwedzkiej żyrafie o imieniu Bersling:
„Bejsling ma taką mojdę. On tą mojdą… MOJDUJE”
(a chodziło o to, że Bers machał głową.. czy też mordą ;)
Nie tak dawno martwiłam się, że tak szybko znikają unikatowe dziecięce słówka – określenia takie jak „chap-chapy” (psy), albo „babum” oznaczające, że czegoś nie ma, które funkcjonowały bardzo długo zanim maluch zaczął mówić „po naszemu”. Na szczęście wciąż pojawiają się nowe słodkie słówka, bardziej zaawansowane językowo, ale.. jakie komiczne: „nizozaur” (dinozaur), „kebałska” (kiełbasa), „cymamon”, czy „pomodijki” (pomidory). Swoją drogą zobaczcie jak Kropka radzi sobie z nożem, pomidorem i deską do krojenia. Przypominam, że ta genialna dziewczynka ma tylko 10 miesięcy!
Z ostatnim słówkiem mam nie lada problem.. ortograficzny. Bo hipopotamy w wersji Młodego to „Chichotopamy”. Jak to zapisać? Jakie „H” jest adekwatne? Ktoś wie?
Poza tymi mniej lub bardziej błyskotliwymi odzywkami mój synek ciągle uczy się nowych rymowanek, a ja jestem z niego taka dumna! Klimaty, które kojarzycie z dzieciństwa w stylu: „W pokoiku na stoliku stało mleczko i jajeczko” recytuje sobie ot tak, po prostu. Ostatnio na topie jest zwrotka o tukanach z tej książki, ponadto zna na pamięć dużą część swojej biblioteczki. Skąd wiem? Ano, poprawia mnie za każdym razem, gdy czegoś nie doczytam, albo się przejęzyczę. On dokładnie wie, jakie słowo ma być w danym miejscu. Nie mogę się nadziwić jak taki mały chłopczyk to wszystko mieści w swojej niewielkiej głowie i jestem zachwycona tym, jak wspaniale rozwija się językowo. Czekam na więcej wspaniałych odzywek, którymi zasypuje mnie codziennie, poprawiając humor bardziej niż tabliczka czekolady:).
P.S. Nieświątecznie dziś na blogu, trochę jakby na przekór całej blogosferze. Remont widoczny na zdjęciach i dziecięce meble zajmujące naszą sypialnię to już na szczęście przeszłość, od dwóch dni maluchy śpią znów u siebie (uff!). Pierwsze pokłady budowlanego pyłu zostały już zmyte z mieszkania i powoli zaczynam widzieć światełko w tunelu i czuć, że Święta nadchodzą. Zresztą.. obiecany post o świątecznych lekturach się tworzy. Stay tuned.
Młody wymiata! i to fakt, że nasze „matczyne” strzępy nerwów regenerują się maksymalnie szybko po takiej dawce gadaniny dwulatka :) dwu-i-pół-latka czy prawie 3latka ;) hehe
a Kropka? przecież ona szykuje pomidory zapiekane z gorgonzolą :) Twoje ulubione, specjalnie :)
a Święta jakoś tak DZIWNIE szybko w tym roku!!!
u nas jeszcze „remontowy rozgardiasz” ale chill out pełny hahaha…
pozdrawiam!
no tak – wiadomo, że Kropka szykuje właśnie takie pomidory – Młody lubi piec pomidory w swoim małym piekarniku, to się dziewczyna uczy :)
Super są te dziecięce teksty. Mój mały dopiero rozkręca się z gadaniem ale też śmiechu co nie miara :-)
Świetne ma teksty! Uwielbiam czytać takie perełki.
No tak zdecydowanie flaga Niemiec rozwala system… ;)
:)
Pazurami! No hit! Uśmialiśmy się z Arkiem! :-D
Z tym poprawianiem i dopowiedzeniami podczas czytania książeczek u nas jest identycznie ;)) Nieraz próbowałam przeskakiwać akapity, kiedy kolejny raz kazała sobie czytać tą samą książkę a ja chciałam już iść spać, ale nie dało rady ;)) A teksty powalające! Niesamowity jest :))
Młody jest genialny! Wymiata na całego zwłaszcza złowieszczymi PZAURAMI oraz MOJDUJE:) Uśmiałam się niesamowicie i już nie mogę doczekać się takich perełek u własnego syna bo jak na razie jakiś taki logiczny i poukładany, aż brakuje mi takiej dziecięcej fantazji. A jeśli będziemy mieli więcej dzieci to na pewno Kapsel będzie tak samo reagował na rodzeństwo, a raczej „ŚLEDZIE” :)
A jeszcze chwilę temu mówić mu się nie chciało! Młody daje czadu! Sama się do siebie śmiałam czytając jego mądrości :)
Młody od zawsze był moim faworytem, ale Kropka z krojeniem pomidorów – jest mocną konkurencją. Mimo zawodowego mego umiłowania językowych perełek!
Haha, ale się uśmiałam :):):) Genialny Młody! :):):) Się nie mogę doczekać, aż moje zacznie gadać!