Strona główna » Rodzeństwo. Część 3. Jak poradzić sobie z agresją między dziećmi?

Rodzeństwo. Część 3. Jak poradzić sobie z agresją między dziećmi?

“Mamo, mamo” – słyszę płaczliwe nawoływanie. Pięć minut później zapłakana Kropka jest już przy mnie.

“Co się stało kochanie?” – pytam kucając przy małym rozedrganym ciałku i przytulając je mocno.

“Mimi bach! Tutaj. Boli” – odpowiada dziewczynka. Żeby było jasne: “Mimi” to jej określenie na starszego brata.

IMGP0595 IMGP0611 IMGP0601

Takich sytuacji zdarza się w naszym życiu sporo. Powiedziałam “sporo”? Miałam na myśli “dużo” i “codziennie”. Ktoś komuś zabierze zabawkę, ktoś inny kogoś popchnie. Ktoś przypadkiem kogoś zahaczy łokciem, ale ten drugi ktoś odda całkiem na serio. I od razu ryk, wrzask, bieg do mamy, ocieranie łez, wycieranie smarków i mój matczyny wewnętrzny wkurz (czasem zakończony na literkę “w”) domagający się sprawiedliwości i mówiący: “Kto zaczął? Kto zawinił?”

Rada: gdy dzieci się pobiły nie trać czasu na szukanie winnego.

Okazuje się, że to kto jest winny nie ma znaczenia. Jeśli skoncentrujemy się na iście sądowym postępowaniu karnym to stracimy dużo czasu i.. nie osiągniemy nic. Tak naprawdę nie ma jednego punktu widzenia, a każde z dzieci i tak będzie się czuło pokrzywdzone.

Zamiast na napastniku warto skoncentrować się na poszkodowanym. Nie jest to łatwe, wymaga głębokich wdechów, a czasem towarzystwa wewnętrznych przekleństw, bo mówimy o sytuacji, gdy na przykład jedno z dzieci przybiega z wielkim, czerwonym śladem zębów na rączce. Świeżym, jeszcze obślinionym śladem.

Jestem zasadniczo opanowaną osobą, ale gdy widzę coś takiego to burzy się we mnie krew i budzi straszna agresja. Ile razy wyobrażałam sobie, że gryzę tego małego gizda dla przykładu! Sorry za szczerość i niepedagogiczność, ale gdy widzę kpiącą minę, która nic sobie nie robi z mojego oburzenia i rozpaczy pokrzywdzonego rodzeństwa to mam wielką, olbrzymią ochotę tak się właśnie zachować. Ale wszyscy wiemy, że nie tędy droga. Agresja rodzi tylko i wyłącznie agresję.

Agresja pomaga wyładować się rodzicowi, ale w żaden sposób nie pomaga dziecku nauczyć się prawidłowych zachowań, ani tym bardziej grzeczności. To ślepy zaułek.

IMGP0621 IMGP0623 IMGP0628

Po bójce warto skoncentrować się na dziecku, które ucierpiało, nie wchodząc w szczegóły zajścia. Gdy zaczynamy mówić: “Pokaż, gdzie Cię boli? Tutaj? Ojej, straszny ślad. Wiem, że jest ci bardzo przykro, że brat/siostra cię uderzył/a. Chodź, mama cię przytuli”. W takiej sytuacji agresor często sam zaczyna się tłumaczyć. Albo stoi bezradnie z boku i obserwuje, refleksja która rodzi się w małej głowie jest często po stokroć bardziej konstruktywna niż, gdybyśmy walnęli kazanie o tym jak nie wolno robić krzywdy. Często rodzi się empatia. Dziecku przypominają się wszystkie sytuacje, gdy to ono płakało pocieszane przez mamę, czasem.. dołącza więc do pocieszania! Zamiast dodatkowej agresji (która zwykle jest reakcją na nasz krzyk: “tyle razy ci mówiłam, że nie wolno bić!”)  otrzymujemy dziecięce zastanowienie się nad sobą, a czasem nawet odrobinę współczucia dla rodzeństwa. Dobre na początek, prawda?

Rada: nie narzucaj dziecku roli, uwierz, że “niegrzeczne” może być też dobre i uczynne. Uświadom mu to.

Dzieci rodzą się z różnymi cechami charakteru. Jedne są radosne i bezkonfliktowe, inne marudne lub kłótliwe. Osobowość to jedno, ale my, rodzice mimo wszystko powinniśmy się starać nie szufladkować dzieci. Niewinne uwagi wypowiadane w obecności innych dorosłych (“Franek zawsze ustępuje innym dzieciom”, “Marysia jest bardzo nieśmiała”) oraz bezpośrednie wyrzuty skierowane do dziecka (“Dlaczego zawsze musisz być taki niedobry?” “Ależ z ciebie mały złośliwiec!”) utwierdzają nasze dzieci w przekonaniu, że nie mogą się zmienić, że są skazane na swoje etykietki. Często nie potrafią się z nich wyzwolić przez wiele lat, także w dorosłym życiu.

Jeśli narzucimy dzieciom role, które wynikają z ich cech osobowości to one zaczną się zachowywać tak, by “spełnić” nasze oczekiwania.

Dlatego warto odwrócić sytuację i mówić.. pozytywne rzeczy! I w ten sposób uświadomić nawet najmniej grzecznym dzieciom, że w naszych oczach mogą być dobre: “Czasem rozrabiasz, ale ja wiem, że jak się postarasz to potrafisz być miły.” Możemy uświadomić dzieciom o mentalności ofiary, że jeśli się postarają mogą odkryć w sobie siłę: “Jeśli nie chcesz nie musisz dawać koledze swojej zabawki. Masz prawo zadecydować.” “Jestem pewna, że też potrafisz wystraszyć siostrę jak się postarasz.”

Uświadomienie dzieciom, że potrafią zachować się inaczej, niż by to wynikało z ich cech charakteru, inaczej niż wszyscy się spodziewają daje więcej wymiernych korzyści niż tylko poprawę relacji między dziećmi. W ten sposób pomagamy im uwierzyć w siebie, zrozumieć, że stać je na więcej.

IMGP0594 IMGP0624

Rada: dopóki krew nie leje się strumieniami nie wkraczaj na pole bitwy.

Noooo, może trochę przesadziłam. Wiadomo, że kochamy nasze dzieci i raczej wolelibyśmy uniknąć sytuacji, w której zrobią sobie poważną krzywdę, jednak z drugiej strony nie da się stworzyć ich relacji odgórnie. Sterujący zachowaniami rodzic, wydający polecenia “przeproś” “oddaj” “nie dotykaj” działa tylko wtedy, gdy jest tuż obok, a czasem przecież dzieci zostają same i chcielibyśmy, by wtedy również się nie pozabijały.

Dzieci muszą nauczyć się ze sobą żyć. Same. Muszą wypracować swoje kompromisy pod naszym dyskretnym spojrzeniem gdzieś z oddali, czasem trzeba się więc powstrzymać przed wtargnięciem do ich pokoju i rozstawieniem po kątach.

Widzę, że jedno z dzieci zabiera drugiemu zabawkę, a potem mocno odpycha. W pierwszym odruchu chcę ruszyć z odsieczą umoralniająco – pocieszającą.. ale powstrzymuję się. Patrzę co będzie dalej. Jedno płacze, drugie cieszy się odzyskaną zabawką, po chwili jednak płacz rodzeństwa zaczyna je uwierać. Zaczyna pocieszać, znajduje inne zabawki, które proponuje płaczącemu, czasem przytula – samo próbuje naprawić sytuację. Oczywiście nie zawsze będzie tak wspaniale – wszystko zależy od nastawienia i humoru małych ludzi, ale zapewniam, że widziałam już u siebie w domu takie idylliczne sytuacje!

IMGP0617 IMGP0629 IMGP0634

Jak interweniować, żeby pomóc dzieciom, gdy jest to naprawdę konieczne? Gdy latają przedmioty, przekleństwa, obelgi i groźby?

Są różne wojny. O terytorium, o własność, o wpływy – zupełnie jak w dorosłym świecie. Czasem ciężko jest zachować spokój i ignorować mrożące krew w żyłach odgłosy płynące z dziecięcego pokoiku. W książce “Rodzeństwo bez rywalizacji” Adele Faber i Elaine Mazlish (która w dużej mierze zainspirowała tę serię wpisów) rodzice opowiadają o tym jak reagują na poważne konflikty między dziećmi. Większość reakcji to obraz rozpaczy i bezradności. “Zabieram im zabawki.” “Mówię, że zachowują się jak zwierzęta”. “Mówię, że robi mi się niedobrze, gdy widzę jak się biją”. Przyznaję, że w moich domowych pieleszach bywam równie bezradna. Mam ochotę miotać groźbami, szantażować emocjonalnie, że zabiorę zabawki, czy straszyć kojcem. I bardzo wtedy siebie nie lubię.

Rada: Przede wszystkim trzy głębokie oddechy. ZEN. Jesteś tą.. lilią na tafli jeziora, pamiętaj! Dopiero potem zacznij działać.

Bardzo dobrym pomysłem jest opisanie zastanej sytuacji swoimi słowami – głośno i dosadnie. Dość często wprowadza to dzieci w rodzaj osłupienia i powoduje, że złość nagle z nich uchodzi. “Widzę, że jedno dziecko siedzi na plecach drugiego i przyciska jego głowę do dywanu. Widzę, że drugie dziecko płacze i się wyrywa” – to by była nasza historia tygodnia. Albo: “Widzę, że jedno dziecko rzuca zabawką, widzę, że drugie dziecko ma zamiar uderzyć”. Warto pomóc sobie używając zgrabnych fraz: “To bardzo groźna sytuacja. Musicie ochłonąć”, “W naszym domu nie wolno robić sobie krzywdy”, “Nie możecie przebywać razem – to w tej chwili zbyt niebezpieczne”. Dopiero, gdy dzieci ochłoną szukamy rozwiązania sytuacji, a raczej wspomagamy je w znalezieniu rozwiązania.

“Dzieci powinny mieć swobodę rozstrzygania własnych nieporozumień. Mają również prawo wymagać interwencji dorosłych, kiedy jest to konieczne (..) Różnica polega na tym, że nie interweniujemy po to, by rozstrzygać spór za nich albo wydawać sądy, ale po to, by umożliwić dzieciom porozumienie się i pomóc im znowu znaleźć wspólny język” (s. 159)

Każde z dzieci powinno mieć możliwość przedstwienia swojego punktu widzenia, a rodzic musi wykazać się dużą empatią i cierpliwością, by tego wszystkiego wysłuchać i wybrnąć bez oceniania i narzucania swoich pomysłów. Nie chodzi wszak tylko o rozwiązanie konfliktu. Zdziwicie się, ale to dość drugorzędne. Tak naprawdę najważniejsze w procesie wychowania jest to, by każdy czuł się wysłuchany, zrozumiany. To ciężka droga, wymagająca wiele codziennej uważności, której często nam brak. Wymagająca prawdziwej rozmowy z dziećmi zamiast pobieżnego traktowania ich problemów i rzucania standardowych odpowiedzi znad telefonu. To z pewnością o wiele bardziej wkurzająca rola, zwłaszcza dla rodziców z temperamentem, którzy mają czasem ochotę powiedzieć wprost co myślą.

Uważność i empatia dają efekty. Nie są one szybkie i spektakularne, bo rodzic musi nabrać wprawy, ćwiczyć i popełnić dużo błędów zanim nauczy się postępować tak jak należy.

Ja się ciągle uczę, często mówię nie to, co powinnam, gryzę w język, chwytam się za głowę, popełniam błędy i mam wielką chęć, by wrócić do starych, niesprawdzonych metod, które przynajmniej dawały mi poczucie władzy. Tymczasem chodzi o coś więcej, niż pozory rodzicielskiego autorytetu napędzanego dyscypliną – przede wszystkim o to, by żadne z dzieci nie czuło się przegrane, pokonane, czy źle potraktowane.

Bo taka postawa rodzi poczucie krzywdy i niesprawiedliwości, zupełnie jak u Niemców po pierwszej wojnie światowej. Pokonani, upokorzeni, z poczuciem niższości – właśnie tacy wyszli z tego konfliktu, a wszyscy wiemy co stało się potem. Także ten.. nie straszę, ale warto jednak się postarać, rodzice! :)

IMGP0668 (23) IMGP0668 (30) IMGP0668 (54) IMGP0668 (56)

Ten wpis jest częścią .. trylogii (nazwijmy szumnie), a pozostałe teksty na temat konfliktów między rodzeństwem znajdziecie tutaj:

RODZEŃSTWO. CZĘŚĆ 1. JAK POMÓC DZIECIOM BUDOWAĆ DOBRE RELACJE?

RODZEŃSTWO. CZĘŚĆ 2. BUDUJEMY BLISKOŚĆ, ZMNIEJSZAMY ANTAGONIZMY.

RODZEŃSTWO. CZĘŚĆ 3. JAK PORADZIĆ SOBIE Z AGRESJĄ MIĘDZY DZIEĆMI?

IMGP0668 (65)

1

4 comments

    • Agata / Ruby Times says:

      Może się przydać!
      To trzymam kciuki za “podobną sytuację” (w sensie rodzeństwa, nie że Ci życzę hardcore’u w domu ;)

  1. Fantazzja says:

    Chyba zostanę stałą komentatorką ;) Znów bardzo ciekawy (tak, ciekawy, nie fajny, ale właśnie ciekawy). Zwłaszcza fragmenty o tym, żeby pozwolić się dzieciom samodzielnie “dogadać”, pożyć własnym życiem. Często widzę na placu zabaw przewrażliwione matki/babcie/nianie, które w kółko powtarzają: nie biegaj, nie baw się w piachu (tak, to ostatni hit), nie dotykaj dziewczynki itp. Ciekawe jak takie dziecko ma poznawać świat, uczyć się budować relacje itp.?

    • Agata / Ruby Times says:

      Dzięki za komentarz.
      Uwielbiam teksty typu “ubrudzisz się piaskiem!” wypowiadane przez mamuśki i babcie.. w piaskownicy :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.