Strona główna » Przy stole

Przy stole

Specyficzne maniery panują w tym domu przy stole. Poza standardowym „zjedz chociaż mięsko” pojawia się wiele innych komunikatów i zachowań. Tu ktoś misternie odgarnia kawałki cebuli z sałatki, obok ktoś inny zdziera szynkę z kanapki, ale dokładnie oblizuje ją z masła.

Drobno pokrojona zielona pietruszka ląduje poza nawiasem społeczności talerza, natomiast jędrna zielona gałązka tej samej natki zostaje przyjęta z wielkim entuzjazmem i natychmiast trafia między nieletnie siekacze.

Pertraktacje, umowy, handel wymienny. Szynka za ser, pomidor za ogórka. Nic się nie może zmarnować.

Kropka z zapałem zjada skórki z wszystkiego (z chleba, z kiełbasy nawet), a Młody skórki nie tknie. Młody zjada pokrywki od bułek, Kropka tylko spody. Standardowa procedura śniadaniowa zakłada zachowanie „piętek” od chleba dla Kropki, a dość częstym widokiem jest Młody który podrzuca siostrze skórki od chleba na talerz. Ona odwdzięcza mu się miękkimi środkami, którymi gardzi. To dość symboliczne i idealnie odzwierciedla kto jest bardziej „miękki”, a kto jest twardzielem w tym duecie.

Czasem mamy humor i wymyślamy rymy.

O rycerzach Ninjago, którzy mają lumbago. Gdy jakiś rym jest wyjątkowo udany Kropka wygłasza swój największy (rymowany) komplement:

„Fajny rym, D-D-D-D DYM!”

Rymy zazwyczaj dotyczą jedzenia. Radosna twórczość poetycka kwitnie na wiele sposobów: „nigdy nie jest chory, ten co zjada pomidory. To z rozrywki jest powtórka, że szamamy dziś ogórka. Albo kiełbasę zjada Mufasa.” Podczas jedzenia wędzonej ryby rodzice zaczynają nucić znaną pieśń Rihanny: „under my makrela, ela, ela.. e..e..e!”

Poziom żartów bywa żenujący.

Mówimy też o obrzydliwościach. Kanapce ze śledziem i dżemem. I lodami. I GLUTEM.

No mówię Wam. Poziom mamy tak, że gdybyśmy drążyli szczelinę w dnie, to już zapewne byłby to całkiem spory otwór.

Tuż obok stołu, na swoim wysokim krzesełku siedzi Lolek, który właśnie odkrywa prawo powszechnego ciążenia. Za każdym razem, gdy coś zrzuca ze swojej tacki na ziemię, komentuje bardzo poważnym, naukowym wręcz tonem (jak na odkrywcę przystało):

„Bach!”.

Generalnie to jest bardzo głośno i rodzicielskie strofowanie słychać tak z dziesięć razy na dziesięć minut. Ale czasem, dość rzadko, zdarza się, że dzieci zamiast babrać jedzeniem, wylewać poza talerze i zaśmiewać do rozpuku, nagle milkną i w niesamowitej ciszy rozlega się jedynie miarowe mlaskanie. Głośne, metodyczne, zachwycone mlaskanie.

Zdziwieni tym faktem patrzymy z mężem po sobie, nie mówimy nic, nie przerywamy tego zaczarowanego momentu, nawet nie próbujemy się zastanawiać czy to jedzenie wyszło takie dobre, czy może ten odstęp pięciogodzinny od ostatniego posiłku to było jednak trochę za dużo. Milczymy i obserwujemy, dopóki któreś z dzieci nie podniesie głowy znad pustego talerza i nie zapyta bardzo podejrzliwym tonem:

„Kto zrobił? Kto gotował?”

A wtedy ten z nas, co gotował ujawnia się, by po chwili dostać cały splendor, unieść się kilka centymetrów ponad kuchenną podłogę i spuchnąć z dumy.

„Super, mamo! Super tato! Świetne było, no pycha!

BRAWO TY!” – mówią dzieci z uznaniem, jedno przez drugie, kciuki w górę nam pokazują, proponują „piąteczki”. Serio, głupia sprawa, ale po czymś takim czuję się zawsze co najmniej jakbym pobiła jakiś rekord olimpijski.

I tak właśnie to wygląda u nas przy stole.

Słyszeliście zapewne, że w rodzinach, gdzie posiłki spożywa się wspólnie więzi są silniejsze? Dzieci rzadziej doświadczają niezrozumienia i nastoletnich depresji? Gdy chociaż raz dziennie zasiadacie razem do stołu, to zyskujecie nowe, wspólne supermoce. Wprawdzie w czasach szkolnych zjadałam czasem zupę przy własnym biurku, bo każdy jadł o innej porze, ale pamiętam, że gdy tylko wszyscy byli w domu, to jedliśmy przy wspólnym stole. Mam nadzieję, że w naszym domu uda się utrzymać tradycję wspólnego jedzenia na tyle często, na ile grafiki wszystkich domowników będą pozwalały.

Bo wspólny posiłek naprawdę ma tę moc!

Już wkrótce zapowiedziany na Insta  wpis o „Faktach i Mitach” śniadaniowych, a w nim konkretne odpowiedzi na nurtujące Was pytania, dotyczące naszych śniadań. Po prawdzie to powyższy tekst powstał przy pracy nad tamtym, tyle mi się dygresji nazbierało :).

Stay tuned.

4 comments

  1. mamamagda says:

    Wcale to nie jest głupie -jak u nas sie zdarzy, ze starszak cos zjada ze smakiem (bo mlodszej to nie wiem co bym musiała dać zeby sie krzywila, chyba tylko kukurydze ?) to jest dla mnie największy najlepszy i w ogóle komplement ze hej! fajnie macie przy stole, a zdjęcia bardzo apetyczne ?

  2. U nas aż tak zaawansowany handel wymienny nie jest? ale też się zdarza!
    Wspólne posiłki są super – nawet jeśli jest trochę glosno i chaotycznie- i praktykujemy je maksymalnie często

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.