Strona główna » Pozwólcie im wyjść! Komu? Młodym rodzicom!

Pozwólcie im wyjść! Komu? Młodym rodzicom!

Ona i on świata poza sobą nie widzą. Uwielbiają włóczyć się po mieście, znają repertuar kin, chodzą za rękę, orientują się w którym barze akurat mają happy hours i gdzie można zjeść romantyczną kolację poniżej 50 złotych. Piknikują nad rzeką, obserwują chmury przepływające po niebie, otwierają kolejne wino, podróżują i robią wiele rzeczy razem. I naiwnie myślą, że tak będzie zawsze.

Nawet gdy praca zajmuje wielki kawał życia, a gdy już mają jej zupełnie dość trzeba jeszcze odbębnić nadgodziny, to i tak później ruszają za miasto, by siąść na wzgórzu i popatrzeć na gwiazdy. Albo na ławce nad wodą. Albo na kamieniu koło zamku. I mimo upływu lat wciąż potrafią być ze sobą bardzo blisko..

Do czasu. Do czasu, gdy pojawiają się dzieci.

Powszechnie uważa się, że dzieci są spoiwem związku, że wspaniałe, głębokie doświadczenie rodzicielstwa zbliża dwoje ludzi jeszcze bardziej. Zgadzam się z tą opinią i nie zgadzam jednocześnie. Jest ciąża, podczas której partner może wykazać się troskliwością, później poród, który w dzisiejszych czasach jest zazwyczaj wspólnym doświadczeniem dla rodziców, takim emocjonalnym kosmosem, że faktycznie masz wrażenie, że nic, absolutnie nic nie jest w stanie Was poróżnić. A potem.. potem zaczyna się życie. Dziecko, które rośnie, przewraca się, pełza, raczkuje, chodzi, potem gada bez ustanku i bez ustanku potrzebuje uwagi, potem kolejne dziecko. Czas na dumę z postępów i rozczulanie się nad urodą tych wytworów powstałych z naszych organizmów zaczynamy dzielić z walką o przetrwanie, stałym dostarczaniem żywności i środków higienicznych, ciężką logistyką każdego wyjazdu i.. nagle okazuje się, że w tym wszystkim brakuje czasu na to, od czego się zaczęło.

IMGP0697

Model wyjścia z domu.

Wychodzi jeden rodzic, by pracować, coś załatwić, rzadziej, by spotkać się z przyjaciółmi, albo jadą wszyscy. Cała czteroosobowa rodzina pakuje się do auta, zabiera baterię niezbędników, bidonów, nawilżonych chusteczek, bez których żyć się nie da i wiele innych drobiazgów, dzięki którym życie poza bezpieczną wiejską jaskinią staje się bardziej znośne. Takie wyjazdy bywają bardzo przyjemne, ale po powrocie na twarz pada zazwyczaj cała rodzina, albo przynajmniej dorośli, bo dzieci potrafią nabroić, zmęczyć wszystkich, a potem perfidnie wyspać się w aucie.

Permanentne zmęczenie i brak czasu we dwoje powodują, że możesz stracić kontakt z najbliższym człowiekiem.

Trudno nie stracić kontaktu, gdy Twój plan dnia wygląda tak: sprzątanie, gotowanie, opieka nad dziećmi, padnięcie na łóżko. Jego plan dnia wygląda tak: wczesna pobudka, praca, praca, praca, kawa, dostarczenie żywności do domu, padnięcie na łóżko. Rozumiesz więc, że on jest tak samo zmęczony jak Ty, że jeśli już jakimś cudem udało mu się nie paść na łóżko przed północą, to też ma ochotę usiąść na chwilę sam ze swoimi myślami, poczytać coś, posiedzieć przy komputerze, obejrzeć sobie film. Szanujecie tę swoją osobną przestrzeń, tylko że.. już nie ma przestrzeni wspólnej.

IMGP0722 IMGP0740

To jest dość niebezpieczny moment rozluźnienia więzów. Gdy to, od czego się zaczęło praktycznie przestaje istnieć, zastąpione przez nieustanny trud i znój łamane przez potrzebę świętego spokoju.

W pewnym momencie każdy zaczyna czuć się pokrzywdzony. Bo ona siedzi w domu (SIEDZI!) i ma muchy w nosie. A on przecież idzie sobie ODPOCZĄĆ do roboty i cały dzień go nie ma, gdy ona tu przeżywa gehennę. Coraz ciężej o empatię i zrozumienie. Wiele par tkwi w takim poczuciu krzywdy całymi latami, obwiniając się nawzajem o całe zło i skacząc sobie do oczu. Wiele innych nie wytrzymuje i odchodzi do innych związków, zamiast próbować ratować coś, co już jest i przecież kiedyś było dobre.

W idealnym świecie takim sytuacjom można zaradzić. Młodzi rodzice nie żyją przecież na bezludnej wyspie.

Zakładam świat idealny, w którym dziadkowie nie mieszkają 2 tysiące kilometrów od nas, tylko w niedalekiej okolicy. Tacy dziadkowie są przecież zazwyczaj bardzo troskliwi: uwielbiają swoje wnuki, nieustannie martwią się, czy ci rodzice na pewno dobrze je karmią, czy zakładają im czapeczkę i zapinają prawidłowo pasy. Przed wyjściem dopytują czy nie zapomnieli kocyka.

Bliscy (dziadkowie, dorosłe rodzeństwo, etc.) myślą o wszystkim, ale nie myślą o relacji między młodymi rodzicami. Widzą ich codziennie (no dobra, może co tydzień, albo co miesiąc) jak przemykają z nosidełkami, wózkami, objuczeni torbami niczym stado wielbłądów, jak przywożą te siaty z żarciem, jak nie mają życia. I jakoś nie przyjdzie im przez myśl, że to dalej ci sami ludzie. Ci ze wzgórza za miastem, objęci podczas spaceru, prowadzący długie rozmowy, włóczący się po starówce do późnych godzin nocnych. Zakochani. Oni się nie zmienili – zmieniła się rzeczywistość.

IMGP0716 IMGP0724 IMGP0742

Najbliższa rodzina nie zdaje sobie zazwyczaj sprawy z tego, jak destrukcyjny wpływ na młodych rodziców ma brak czasu dla siebie nawzajem.

Wszyscy wiedzą, że “to taki etap”, “trzeba zacisnąć zęby i przeczekać”, “później już będzie łatwiej”, “też przez to przechodziliśmy, ale czasy były jeszcze bardziej podłe”. No więc wiadomo – jak to u nas w Polsce, musi być martyrologia, poświęcenie, zaciskanie zębów. Na hedonizm nie ma miejsca. A tak naprawdę problem rozwiązałoby wypuszczenie tej pary raz na jakiś czas gdzieś razem. Choćby do kina, do knajpy, na spacer. By mogli zdeponować swoje rozbrykane potomstwo i znów poczuć jak wspaniale jest iść niespiesznym krokiem i trzymać się za ręce. To tak niewiele, a w naszej kulturze wydaje się być skrajną fanaberią.

Dziadków trudno winić – wychowywali pokolenie obecnych 30 latków w ciężkich czasach.

Nie myśleli wówczas o kawiarniach, czy kinie, nie planowali wyjścia na sushi, ani wakacji w Chorwacji. Zasadniczo w okolicy nie było kawiarni, ani sushi, nawet Chorwacji nie było. Skoncentrowani na walce o przetrwanie, zmagający się z pustymi półkami i bezradnością w obliczu nawałnicy historii, a jakiej przyszło im żyć. Polujący po całym województwie o jakiś ochłap mięsa, czy paczkę herbaty. Ciężko im teraz zrozumieć, że 2-3 lata po urodzeniu dzieci młodzi ludzie chcieliby powrotu choćby niewielkiej części dawnego towarzystkiego życia.

Dziadkowie często chcą być pomocni w codziennych sprawach – zajmą się dzieckiem, gdy rodzic musi coś załatwić, gdy trzeba do przychodni wyskoczyć lub urzędu. Jedynie to wyjście wieczorem wydaje się być tematem tabu. Nie mam bynajmniej roszczeniowego podejścia do instytucji babci tudzież dziadka, pod tytułem “wychowujcie za mnie moje dzieci, a w międzyczasie nie zapomnijcie o domowych pierogach, bo przecież od tego są dziadkowie”. Oni odchowali już swoje dzieci i teraz tak naprawdę nic nie muszą. To są nasze dzieci i nasza odpowiedzialność.

IMGP0746

Ale jeśli tylko zdrowie dziadkom dopisuje i mają odrobinę czasu.. to czy to takie trudne zaproponować młodym wieczorne wyjście, choćby raz na dwa miesiące?

To dość powszechny model na Zachodzie, być może dlatego, że tamtejsi seniorzy doświadczyli randek, kawiarni i wyjazdów, a nie tylko walki o przetrwanie. Dlatego też wypuszczenie młodych rodziców na coś w rodzaju małżeńskiej randki wydaje się tam być zupełnie naturalne, wręcz zdrowe dla związku.

Mam nadzieję, że gdy już sama będę babcią również będę o tym pamiętać. Że może odchoruję, ale wezmę te wnuki do siebie na noc, by moje dzieci i ich partnerzy mogli wyjść z domu. By poszli, pobawili się i zrelaksowali w swoim towarzystwie. By wrócili szczęśliwsi i znów zakochani, by mogli złapać siłę na kolejne tygodnie ciężkiej i niewdzięcznej harówki, za którą zwykle nie dostajesz podziękowania, a i kubek z truskawkowym koktajlem prosto na głowę się zdarzy w bonusie (gdy akurat wycierasz pod krzesełkiem – historia prawdziwa). By złapali nić porozumienia, nadrobili zaniedbane rozmowy i patrzenie sobie w oczy. Bo to wszystko ma znaczenie – o wiele większe niż czapeczka, czy kocyk. Bez zdrowej relacji między mamą i tatą po prostu nie ma rodziny.

Nie ma szczęścia w podstawowej komórce społecznej bez miłości i zrozumienia między rodzicami i wszyscy bliscy ludzie, którym na tej komórce zależy również powinni o tym pamiętać.


IMGP0744 IMGP0750 IMGP0751 IMGP0752 IMGP0757 IMGP0765 IMGP0768 IMGP0775 IMGP0780 IMGP0781 IMGP0782 IMGP0789 IMGP0793

P.S. Tekst został zainspirowany naszą cudowną rocznicową randką w katowickiej Dolinie Trzech Stawów, w klimatycznej knajpce “Róża Wiatrów” i późniejszym popijaniem piwa w “Sztauwajerach”, na leżakach, pod lampionami. A jeszcze później wylądowaliśmy – gdzieś tak po jedenastej w nocy – na plaży na Pogorii. Był klimat!

Udostępnijcie ten tekst swoim bliskim – być może jakaś małżeńska randka się jeszcze dzięki niemu odbędzie.

1

9 comments

  1. panna0ceanna says:

    No Kochana! Zajebisty tekst!
    U nas musiało minąć trochę czasu, byśmy zatęsknili za takimi chwilami.. Może to też sprawka tego, że mamy póki co jedno dziecko, które po 20 idzie spać i wieczory są nasze.. Jednak teraz przyszedł czas kiedy zatęskniliśmy. Szukamy weekendy w hotelu/ pensjonacie/ willi w górach. Takie dwie noce sam na sam. Taki czas dla nas ;) Obiecaliśmy sobie, wychodzić razem częściej. Nie podrzucać Antka tylko by zrobić spokojne zakupy ale by wyjść na spacer, pójść do kina, na koncert, kabaret.
    O taki plan ;D

  2. Bardzo na czasie ten tekst, jako że sami ostatnio doświadczamy tych cudownych wieczornych wyjść tylko we dwoje! Zdecydowanie, masz absolutną rację – bycie żoną i mężem, a nie mamą i tatą, to bardzo ważny element szczęśliwej rodziny

    • Agata / Ruby Times says:

      Cieszę się, że wreszcie macie tę możliwość :)
      Dopiero teraz docenia się takie wyjścia naprawdę!

  3. kluscka says:

    “Permanentne zmęczenie” – w końcu ktoś nazwał mój stan po imieniu. Po przeczytaniu tekstu nasuwa mi się tylko piosenka snująca się w upalne dni na moim tarasie Vandaag Bakermat (i Have A Dream)… Zdecydowanie na razie randka z Mężem tylko w kategorii I have a dream. Pięknie jest u Was.

  4. Misako says:

    I dlatego my raz do roku jeździmy sami na wakacje. Dlatego niewstyd nam prosić dziadków i nie żal płacić za nianie. Nasze dziecko za 18 lat pójdzie w świat i nas zostawi. Ważne, abyśmy my przed upływem tych lat sami nie odeszli od siebie, ważne aby pamiętać, że jest się nie tylko rodzicem.

  5. Karolina says:

    Ten tekst też dał mi wiele do myślenia i sprawił, że zaczęliśmy z mężem więcej czasu spędzać razem i “wyszarpywać” kwadranse, godziny tylko dla nas. Wiele inspiracji znalazłam na Twoim blogu, wspomnę jeszcze kilka : party budziki, pokój z motywami roślinnymi , teksty o estetyce chyba wpłynęły na poprawę mojego gustu ( bardzo się z tego cieszę), teksty o żywieniu sprawiły, że jemy lepiej. Częściej pakuję różne przegryzki typu ogóreczki, pomidory, marchewki, kabanosy, pieczywo, woda i jedziemy w plener. Częściej też wybieramy się na “darmowe” wycieczki do lasu, nad jezioro, do ogrodu, przejażdżkę rowerową gdy już wypadałoby się wyciszać , byle by spędzić czas w miłym dla oka entouragu. Dajesz mi impulsy do działania. Dzięki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.