Malowanie płotków i altanek, odnawianie mebli ogrodowych i sadzenie roślin pochłonęło nas ostatnio totalnie. A jeśli do tego dodać kwitnące życie towarzyskie (tak tak – rozkwitło nam z tym majem na dobre), to trudno się dziwić, że blog poszedł ostatnio w odstawkę. Nawet deszczowa pogoda nie skierowała nas z powrotem do domowych pieleszy. Na domowe pielesze to można sobie pozwolić w grudniu, a w maju musi być przecież plenerowo!
Przyjechaliśmy ostatnio z zaprzyjaźnionej wiejskiej kwiaciarni ze skrzynkami pełnymi roślin. W tym roku posadziliśmy dużo mniej kwiatków, a więcej ziół. Spodobały mi się ozdobne odmiany tymianku, oregano, rozmarynu oraz mięty, postanowiłam więc oprzeć kompozycję balkonową na różnych odcieniach zieleni. I szczerze mówiąc doniczki z ziołami podobają mi się teraz dużo bardziej niż te tradycyjne, kwiatowe. Żałuję tylko, że nie kupiłam więcej mięty, orzeźwiającej w wakacyjnych lemoniadach, no i w mojito. Muszę jeszcze obfotografować balkon w nowej odsłonie – póki co nie miałam czasu, bo siedziałam w ogrodzie przecież!
Fajny pomysł z tymi ziołami:)
może też posadzę, zamiast kwiatków na balkonie, jak pierwotnie zamierzałam.
Naprawdę polecam, ładnie wyglądają i są też przydatne w kuchni:)
piękne zielsko, aż mi się zapach świeżej mięty wyobraził :)
Ajjj jak ja zazdroszczę Wam ogrodu!!! Nam póki co musi wystarczyć balkon i obstawiony ziołami kuchenny parapet :)
Buziaki
Ale fajna bluzka lub bodziak!
rampers :)
Pięknie u Was:)
pozdrawiam