W sypialni dzieci jest cicho i spokojnie, nadszedł upragniony wieczór. Zaglądam do niemowlęcego łóżeczka, w którym urocza rumiana dziewczynka pochrapuje pod nosem utulona ciepłym mlekiem. Po drugiej stronie pokoju, w większym łóżku, pod zielonym liściem leży mały chłopiec. Nóżki rozrzucone ma na kołdrze, gołe łydki wystają spod kraciastych piżamkowych spodni, rączkami obejmuje pluszową świnkę, a buzię odwróconą ma do ściany.
Tata dzieciaków drzemie tuż obok, przytulony częściowo do łóżka, a częściowo do wielkiej biedronkowej pufy. Jego pozycja wygląda arcy-niewygodnie, ale jakimś cudem tak właśnie usnął biedaczek, pozostawiając tuż obok rozrzucone trzy książki. Niebieską, zieloną i czerwoną. Nocna lampka rozjaśnia całą scenę, sączy się ciepłym żółtym światłem prosto na delikatną buzię chłopczyka w łóżku. Zauważam, że chłopiec nie śpi, chociaż leży nieruchomo. Spogląda w sufit błyszczącymi oczami, pod powiekami ma zapewne niesamowite historie, dziwne opowieści, które przed chwilą przeczytał mu tata. Maluch wsłuchuje się w ciszę, przeżywa raz jeszcze całe fabuły w swojej małej głowie. To nic, że tata usnął, to nic, że książki leżą bezładnie na ziemi. Chłopiec rozmyśla o tym małym kotku, który chciał się nauczyć polować na myszy, o desce która skrzypiała w łóżku. I o dziewczynce narysowanej w zeszycie, która postanowiła iść nocą na spacer po ogrodzie. Zastanawia się, czy jeżyk znajdzie miejsce do spania na zimę, i nie może się nadziwić gdzie się w końcu podziały te daktyle?
Przypomina sobie szufladę w domowej kuchni, niezmiernie zaciekawiony, czy nasze łyżki też tak rozmawiają, jak te z książki? I czy małe łyżeczki są u nas równie krnąbrne i zadufane w sobie? Potem rozmyśla o Kamilu, który chce być kompozytorem i o jego pierwszym dniu w przedszkolu. I o tych rurach, które nieustannie piszczą – wszak wiadomo, że życie rur jest takie fascynujące!
Powieki opadają coraz ciężej, obrazy zlewają się ze sobą, a chłopiec uśmiecha się jeszcze słabo na myśl o kapciu, który gonił się po nocy z kosmatym psem Aftaszkiem, aż znalazł chłodne schronienie w lodówce. Potem wyobraża sobie te wszystkie zwierzęta z zoo, które się ostatnio pochorowały, aż doktor musiał przyjechać, a po chwili jest już kameleonem, wspinającym się po pniu drzewa i zmieniającym kolor na zawołanie. Zafascynowany tymi historiami, a jednocześnie bardzo zmęczony, przykłada wreszcie głowę do poduszki i usypia, a ja przykrywam go troskliwie kołderką, chowam książki i budzę powyginanego tatę, by poszedł położyć się w bardziej cywilizowanych warunkach..
Tę kategorię książek mogłabym określić jako “sentymentalne” lub “podróż do własnego dzieciństwa”. Jest coś niesamowitego w odkrywaniu na nowo czytanek, które dawno temu, gdy sama byłam mała, wydawano w postaci cienkich zeszytów z pojedynczymi historiami. Z pewnością znacie je – z bibliotek, czy świetlic, a może z własnych domów, bo te książki były naprawdę wszędzie. Niektóre pamiętam bardzo wyraźnie, inne jak przez mgłę, wszystkie odkrywam teraz na nowo i pokazuję kolejnemu pokoleniu czytelników.
Książki “Poczytaj mi mamo”, wydane przez Naszą Księgarnię w dużych ładnie oprawionych tomach, są zbiorami tych właśnie czytanek z dzieciństwa, a ich wyjątkowość leży w zróżnicowaniu – poezja sąsiaduje z prozą, delikatne, jakby impresjonistyczne rysunki pysznią się obok charakterystycznych ilustracji Lutczyna, a długie historie snują się obok lapidarnych opowiastek. Trzy podstawowe tomy to olbrzymia ilość czytania, korowód różnorodnych postaci i historii, który co wieczór z powodzeniem pacyfikuje mojego małego chłopca. W pierwszym stadium usypiania Młody chce brykać i skakać, ale gdy zaczyna się opowieść cały zamienia się w słuch. Wybiera ulubione historie, wydaje polecenia, a potem już tylko leży, coraz bardziej wyciszony, zaspany, ziewający i niegroźny. Cała charyzma i moc powolutku uciekają z niego, aż całkowicie odpływa w objęciach Morfeusza do sennej krainy, a książki wracają na swoją półkę gratulując sobie nawzajem spełnionej misji i szykując się na kolejny pracowity wieczór.
P.S. Nasza Księgarnia co jakiś czas wydaje nowe tomy, do tej pory wyszło ich chyba pięć. Warto zamawiać na stronie wydawnictwa – często są tam znaczące zniżki i darmowa dostawa przy większych zamówieniach. Nie współpracuję z NK – po prostu lubię i polecam. Nasz zestaw książek można kupić tutaj.
Powrót sentymentalny do dzieciństwa :-) Nawet szukałam kiedyś u mamy czy nie została choć jedna taka papierowa mała książeczka. Mój Misiek dostał ostatnio kilka fajnych książek i to one wygrywają wśród książek dobranockowych. Może się niedługo za nie zabiorę i wrzucę :-)
Mam parę tych starych książeczek u mnie. Bardzo lubiłam je czytać:-)
Na razie mamy część pierwszą, powoli będziemy kupować kolejne. Uwielbiam, takie przypomnienie dzieciństwa. U mojej mamy jeszcze leżą te małe książeczki, które czytaliśmy w dzieciństwie ;)
Niestety nie znalazłam już tych starych wydań.. fajnie że zostały wznowione!
Miałam kilka takich pojedynczych książeczek w dzieciństwie…uwielbiałam je :)
Chyba czas wrócić do nich :)
Chociaż ja ostatnio odjechałam totalnie przy “Cukierni pod pierożkiem z wiśniami” Clare Compton…klimat “Ani z Zielonego wzgórza” a książkę oczywiście kupiłam z myślą dla Zosi…na kiedyś…za jakiś czas ;) tymczasem przyjemny wieczór i przeniosłam się w świat dziecięcych marzeń…again ;)
Pozdrawiam.
ps. a te niewygodne, powyginane pozycje znamy znamy też ;)
:)
Przepięknie wydane :)
Przymierzam się do zakupu tej serii. Zmobilizowałaś mnie :)
Ale podróż do dzieciństwa. Widzę to charakterystyczne logo i od razu ciepło tak jakoś się robi. Miałam chyba wszystkie książeczki z tej serii i wciąż są zachowane w naszym domowym archiwum. Niestety ich stan jest delikatne mówiąc-nieużytkowy. Ale jak tylko M. dorośnie do miękkich kartek ;) to to nowe wydanie będzie naszą pozycją obowiązkową :)
wielbiałam te książeczki jako dziecko i naszej młodej też czytamy!
Antosia dostała na swoje chrzciny całe wydanie.
Od czasu do czasu staram się jej czytać ale teraz jest na etapie rwania kartek.
Więc książki wylądowały na półce.
Pamiętam tą serię jeszcze ze swojego dzieciństwa :)