Przyszedł sierpień, a wraz z nim tradycyjne coroczne zaskoczenie. Przerażenie, że jak to? Dlaczego już? Wraz z olbrzymią nostalgią za latem, które przecież jeszcze trwa, ale jego połowa już odeszła do świata wspomnień, wraz z truskawkami w kobiałkach i malinami na codziennych deserach.
Ta nostalgia łapie mnie co roku i mobilizuje, by korzystać z lata intensywniej, by pomagać moim Stworom łapać jak najpiękniejsze wakacyjne wspomnienia. A przy okazji tego szokującego newsa, jakim jest początek sierpnia, przypomniałam sobie nagle, że już od dawna chciałam zaprezentować Wam cudowne książki w letnim, nadmorskim klimacie. Myślę, że są idealne na sierpniowe wieczory w dziecięcych sypialniach lub leniwe posiadówy na dzikich plażach. Wszystkie mają specyficzną kreskę i kolorystykę, którą uwielbiam. Oto one:
“Lato Stiny” Leny Andresson to taka obyczajówka o nadmorskim życiu. Tytułowa Stina to białowłosa dziewczynka, która spędza wakacje u swojego dziadka w małym domku na wyspie. Akcja toczy się leniwie – znajdziemy tu łowienie ryb, zbieranie muszelek i innych wspaniałości wyrzuconych przez morze, straszny sztorm, młode ziemniaczki z okoniem na obiad, a nawet “Dziewczynę z perłą” Jana Vermeera na ścianie drewnianego domku. Książka ma prawdziwie letni klimat, a za takie wakacje, jakie przeżywa Stina na wyspie, dałabym się pokroić.
O “Fali” Suzy Lee pisałam dawno temu (o, tutaj), chociaż nie udostępniałam jej wówczas potomstwu. Ta książka to małe arcydzieło. Oszczędna kreska, cudowna ekspresja morza i małej dziewczynki zbudowana na bazie jedynie trzech kolorów. Wspaniała lektura do oglądania na kocu wśród szumu fal.
“Idziemy na niedźwiedzia” Michael’a Rosen’a z ilustracjami Helen Oxenbury. Możemy się spierać, czy ta książka jest na tyle nadmorska, by ją zawrzeć w tym wpisie. Zdecydowałam, że jednak tak – kolory delikatne, pastelowe, a akcja dzieje się na wybrzeżu, chociaż samo morze pojawia się tu sporadycznie. Ale przede wszystkim kreska, pewna maniera ilustratora, która bardzo pasuje do wyżej wymienionych.
Początkowo spodobały mi się właśnie rysunki, a tekst zupełnie nie. Ale to było tylko pierwsze wrażenie, które zmieniło się, gdy przeczytałam ją dzieciom. Najpierw bez wielkiego przekonania, drugi raz wiedząc już jak czytać, rytmicznie, z ekspresją.. A teraz to już za bardzo czytać nie muszę! Wystarczy, że zacznę zdanie, a resztę tekstu dopowiadają dzieci. Recytują z pamięci całe fragmenty tekstu, przeżywają przygody wraz z rodziną. Całość znają na pamięć. Szumią na widok trawy, ciapkają na widok błotka. Otwierają szeroko oczy, podczas szaleńczego biegu, a na samym końcu, nie powiem dlaczego, chowają się pod kołdrę. Książka cudownie pomyślana, idealnie trafia do dzieci.
Więcej lektur naszych dzieci znajdziecie w górnym menu w zakładce “Czytelnia”. Zapraszam!
Stinę mam na liście zakupowej od dawna, może w końcu się zbiorę :)
A Idziemy na niedźwiedzia też mam, mi niespecjalnie się spodobała, ale te szeroko otwarte oczy syna, jego zachwyt i to “mamo, jeszcze czytaj” mnie przekonały :)
U nas podobnie z niedźwiedziem było, a teraz w sumie to oni czytają :D
Polecasz fajne książki . Znamy i Stinę i “Idziemy na niedźwiedzia” , “Fala” jest piękna, szkoda , że już nie do zdobycia i to od przeszło roku :-( Tak się zastanawiam co bym na szybko dorzuciła od siebie na półeczkę wakacyjnych lektur, chyba tylko kilka tytułów teamu Stanecka/Oklejak : “Basia i biwak”, “Basia i upał w zoo” i moja ulubiona, która mnie bawi prawie do łez i jest taka prawdziwa, poza tym się świetnie czyta “Basia i podróż”- choć podróż nie jest latem czy ale inną porą roku . Wiem , że też lubicie te książki….a i jeszcze koniecznie “Jak mama została Indianką” wyd Zakamarki- myślę, że Twoim dzieciom by się spodobała, a jak “znam” Ciebie to byłabyś również zachwycona :-)
Ojej, Tobie chodziło o morskie a nie wakacyjne lektury :-) :-) :-) :-) czyli jedynie “Jak mama została Indianką” pasuje- uwielbiam tę książkę dla dzieci – koniecznie sprawdź co to za jedna :-) Mam wrażenie , że mama z tej książki to każda z nas :-)
Nie znam jej, więc zaintrygowałaś mnie. Muszę to sprawdzić!
A z tych nie-morskich znamy “Basię i podróż”. Taka podróż to koszmar senny każdej matki :D:D
;-) :-) Ulf Stark i Matti Lepp stworzyli też razem dwie inne książki dotyczące tym razem TATY “Jak tata pokazał mi wszechświat ” oraz “Jak tata się z nami bawił” – są zabawne. Jako wolontariusz czytam je dzieciom w przedszkolach i bibliotekach – bardzo się podobają.
O nieee, a dopiero jedno zamówienie książkowe zrealizowałam,a tu już drugie czeka, nooo! Wszystkie brzmią bosko!
A ja w domu mam dwie Stiny właśnie. Uwielbiają ją, ja również :) Ostatnio pozycję również znany choć jeszcze jej nie posiadamy. A drugiej muszę się przyjrzeć.