“Every kid starts out as a natural-born scientist, and then we beat it out of them. A few trickle through the system with their wonder and enthusiasm for science intact.” Carl Sagan trafił w sedno. Każdy dzieciak na początku swojej drogi jest urodzonym naukowcem, niestety my – rodzice, społeczeństwo, szeroko pojęty system – stopniowo niszczymy jego niesamowity zapał i pęd do wiedzy.
Mali ludzie mają naturalną właściwość, pozwalającą zachwycać się każdym zjawiskiem naturalnym i nienaturalnym, sprawiającą że z tak wielkim entuzjazmem odkrywają świat – milimetr po milimetrze, kawałek po kawałku, począwszy od podłogi we własnym domu.
Obserwuję moje dzieci i ich olbrzymią, wzruszającą motywację by nieustannie poszerzać swoją wiedzę, mieć oczy szeroko otwarte, zadawać miliony pytań na godzinę, staram się mieć tą cierpliwość, której nie mam, i tłumaczyć im zawiłości świata. “Mamo, dlacego mas kości?”. “Mamo, a jak jest po angielsku juja (rura;)?”. “Mamo, gdzie mas mięśnie?”. “Mamo, skąd wyskocył dzidziuś?” (uups, zaczyna się), “Mamo, co jedzą słonie?” – Młody nie traci czasu, jego wewnętrzny naukowiec chce wiedzieć już, teraz, natychmiast. A siostra wtóruje mu uroczym “Co to?” wypowiadanym z równie dużą częstotliwością.
To wiek, w którym świat obserwuje się z bardzo bliska.
Przyznajcie się – kiedy ostatnio przypatrywaliście się owadom? W skali makro muszą wyglądać niesamowicie, zwłaszcza zanim człowiek nabierze do nich idiotycznych uprzedzeń, zazwyczaj przejętych od swoich mam. Ja jestem taką mamą, której bardzo daleko od dziewiczego zachwytu nad światem przyrody, zwłaszcza gdy zastanę ów świat przyrody w swoim salonie w postaci pająka, czy innego monstrum. Ale czy moje dziecko musi podzielać moje (arachno) fobie? Czy nie może sobie w spokoju obczajać mechanizmów poruszania się insektów, podziwiać ich zadziwiających kształtów?
Gdy myślę o systemie, który zabija w nas naturalną ciekawość i chęć uczenia się wyobrażam sobie dziecko przyglądające się pracy mrówek. Z uwagą obserwujące małe pracowite insekty, które poruszają się w zwartym, karnym szyku, idealnymi szerokimi autostradami i uparcie znoszą dary lasu do swojego mrowiska. Wystarczy położyć gałązkę na ich autostradzie, a one momentalnie organizują objazd! I nieprzerwanie pędzą dalej, takie małe, a zorganizowane jak armia. Dziecko z uwagą patrzy, zachwyca się, wyciąga wnioski. Potem przychodzi inne dziecko. “To głupie” – stwierdza i rozkopuje misterną konstrukcję, i rozdeptuje mrówki. Bo przemawia przez niego dorosły – samo straciło już tą cenną umiejętność zachwycania się światem.
Kiedyś ktoś boleśnie uświadomi naszym dzieciom, że są atrakcyjniejsze sposoby spędzania wolnego czasu niż gapienie się na mrówki, albo badanie struktury wody.
Że lepiej siedzieć nad Nintendo, obejrzeć kreskówkę, niż rozpracowywać włochate liście chwastów, czy wylewać mleko z mlecza. Jest luty, więc dzieciaki regularnie szaleją na śniegu. Co to dokładnie jest śnieg? Wiecie, Eskimosi mają na niego ponad 20 określeń – w zależności od tego, czy jest sypki, mokry, zwarty, czy puchaty. Mają też wiele słów na określenie koloru białego. Prawdopodobnie gdybyśmy się dobrze przyjrzeli też zobaczylibyśmy te 20 rodzajów śniegu, możliwe, że dostrzeglibyśmy również wiele odcieni bieli, i to nie tylko wtedy, gdy szukamy idealnego koloru do salonu. Gdyby tylko chciało nam się podejść wystarczająco blisko i poświęcić czas na żmudne badania! Ale jesteśmy dorośli, poważni, więc stwierdzamy “To głupie”. Nie chcemy się przecież pobrudzić.
Gdy weszłam dziś do pokoju dzieci Młody akurat rozpracowywał jakąś nalepkę, którą odkrył na spodzie dywanu. Trzeba przyznać, że był naprawdę zajęty, pochłonięty pracą. Energicznie oderwałam tą nalepkę, uświadomiłam mu, że to śmieć, który należy wyrzucić do kosza i tak też zrobiłam.
Wiecie jaki był dramat? Przerwałam Einsteinowi prace nad nową teorią względności!
Trochę mi teraz głupio, bo Einstein płakał żałośnie, że “on chce ten papiejek z kosa!”. A ja dopiero po czasie uświadomiłam sobie, że może czasem trzeba trochę wyluzować, pozwolić mu, niech bada do woli! W jego wieku potrzeba dowiadywania się i drążenia tematu jest olbrzymia, więc trzeba umożliwić te badania, nawet jeśli czasem nerwy biorą. Warto sobie uświadomić, że niedługo nasz mały naukowiec podrośnie i przestanie się tak otwarcie i szczerze zachwycać światem. Zacznie się zblazowanie i obojętność zamiast szeroko otwartych, zafascynowanych oczu. I wtedy właśnie, zupełnie nieuchronnie, nasze dziecko przestanie być dzieckiem.
Głupio mi się przyznać ale ostatnio mój pesymistyczny nastrój podpowiada, że wszystko jest głupie;) Patrząc na syna zazdroszczę tej dziecięcej radości z niczego i tej niesamowitej ciekawości. Bo dla niego wszystko jest nowe i tylko od nas zależy w jaki sposób przedstawimy świat czy będzie to magiczna kraina czy szara rzeczywistość. Staram się z całych sił aby wspierać tego małego poszukiwacza przygód i życzę Ci z całego serca żebyś także znalazła w sobie niewyczerpane złoża cierpliwości i wyobraźni:)
Nie zawsze jestem w stanie wznieść się ponad swoją dorosłość że tak powiem :) Ale od czasu do czasu próbuję :)
Niestety często niszcze w mojej córce odkrywce. Szczególnie wtedy, gdy maluje sobie zęby oraz buzię mazakami. http://naslonecznej.blogspot.com/
Pierwszy raz odważyłam się skomentować a blog śledzę od września ;) Przypomniał mi się półroczny jeszcze wtedy synek, który odkrył, że ma siusiaka. Siedział sobie bez pieluchy – zobaczył co ma między nogami i szybciutko uciekł do mnie sprawdzając czy siusiak został na łóżku ;)
Zapraszam również na mojego bloga, do którego mnie zainspirowałaś i chciałam za to podziękować .https://puszki-okruszki-i-inna-holota.blogspot.com Pozdrawiam serdecznie
Bardzo mi miło :)
Pisz częściej, to motywuje!
Pozdrawiam
I odpręża :-)
Taaa…Matylda od dwóch dni odkrywa gdzie kończy się cierpliwość rodziców. Jest już blisko. bardzo. Ale też już wyluzowałam i nie stopuję jej odkrywczych zapędów, no co ja zrobię że wszystko co najbardziej interesującego znajduje się poza sferą zabawek. Z innej beczki. Skąd Kropka ma taką świetną bluzę? H&M? Mamy w taki deseń spodnie i już sobie wyobrażam, jakby to fajnie razem zagrało:)
to bodziak z H&M. Uwielbiam Kropkę w kropki wszelakie :)