„Trzecie dziecko zawsze ma pod górkę”. Tezę łatwo udowodnić na przykładzie miejsc do spania naszych latorośli. Dawno temu wyremontowaliśmy dla pierworodnego cały pokój, ozdabiając go nalepkami, a nawet robiąc sobie sesję ciążową na tle tych żyraf i palm. Do porodu było jeszcze kilka miesięcy, ale my wszystko mieliśmy przygotowane na przybycie nowego Człowieka.
Dwa lata później do rodziny miała dołączyć Kropka. Wprawdzie nikt nie remontował dla niej pokoju, a szafę odziedziczyła po bracie, ale przynajmniej kupiliśmy łóżko, zaaranżowaliśmy dziewczyński kącik z tapetą w prążki, a ja – w oczekiwaniu na poród – uszyłam dla niej piękne filcowe chmurki, które zawisły nad łóżeczkiem. Minęły dwa lata, urodził się Lolek. Trafił w sam środek budowlanego chaosu, gdzie deski, śrubki i wkrętarki walały się po parkietach. Czy dostał swój kącik? Nie! Czy otrzymał łóżeczko? Też nie! Wpakowany do kołyski (na domiar złego używanej, z Allegro), przeżył pierwszy miesiąc przestawiany to tu, to tam. Dopiero wtedy dokończyliśmy remont i zrobiliśmy dla nowego członka rodziny niewielki prywatny kąt, tuż obok sypialni Kropki. Dzisiaj, zgodnie z zapowiedziami, czysto gadżetowy wpis o całym dobytku naszego Dzidziusia.
Łóżeczko niemowlęce.
Lolek odziedziczył łóżeczko po starszej siostrze. Nadgryzione nie tyle zębem czasu, co zębem Kropki, wymagało gruntownego malowania. Potraktowane farbą do drewna, akrylową, antyalergiczną, super-hiper bezpieczną dla dzieci zyskało nowy blask. Lolek sporo rzeczy dostaje używanych, ale staram się ożywić je pięknymi, atrakcyjnymi detalami. Bo przecież diabeł tkwi w szczegółach.
Ochraniacz do łóżeczka.
Znalazłam w sklepie Quattro Punti. Kupowałam od nich kiedyś kocyk z bawełny i minky dla Kropki, piękny koc, cudowne wykonanie, materiały najlepszej jakości i niebanalne wzory. Podobała mi się ta firma, chociaż pisać o niej trzeba w czasie przeszłym. Niestety przestała działać, a resztki swojej kolekcji wystawiła po taniości na Allegro, gdzie ja je znalazłam. Za pół ceny normalnie, te ochraniacze, i kocyki, i wszystko! Zamówiłam więc ochraniacz dookoła łóżeczka i koc z poduszką.
Podoba mi się wzór. Pośród powodzi szarych pasków, kropek, miętowego koloru, zestawień czerni i bieli, żółtego i szarego i wielu innych oklepanych tematów, wreszcie coś świeżego, zupełnie innego. I to wykonanie na dodatek, istna perfekcja, żal, naprawdę żal, że taki sklep zamyka działalność!
Zawieszkę nad łóżko kupiłam w Ikei. Koszt około 30 złotych (Himmelsk – tutaj). Nie podobają mi się te wszystkie karuzelki z plastikowym pałąkiem montowanym do łóżeczka. Przede wszystkim już wiem, że ich żywot kończy się około 5 miesiąca, gdy dziecko zaczyna atakować pałąk i całość trzeba zdemontować. Na szczęście poddasze i skos nad łóżeczkiem umożliwia alternatywne mocowanie – hak został wbity w skos, a bezpośrednio na nim powiesiłam karuzelkę. Na Allegro kupiłam samą pozytywkę (Canpol) za kilkanaście złotych, do niej doczepiłam zawieszkę z Ikei, i już. Śmiga pięknie, gra delikatną melodię i kręci się. Niemowlę zachwycone!
Dopiero przy trzecim dziecku zrozumiałam, że najlepsze dodatki, to naturalne dodatki. Bawełna, len, wełna, te sprawy. Dalej mam jakieś polarkowe kocyki po starszych dzieciach, czasem używam, gdy inne są w praniu, ale najbardziej lubię okrywać mojego dzidziusia tym delikatnym, bawełnianym kocykiem (Ikea, Alskad – tutaj).
Większość dobytku Lolka jest do bólu praktyczna: ciuchy po rodzeństwie, używane zabawki i meble. Dlatego w ramach wyprawki ze sklepu “Edukatorek” postanowiłam wybrać same urocze drobiazgi, pozbawione znamion niezbędności. Serce decydowało wespół z okiem, rozum wiele tu nie miał do gadania. Pięknie miało być po prostu..
Autobus Label label
Ten autobus przywodzi mi na myśl hippisowskie vany z Kaliforni, kolorowe, pomalowane w kwiatki.. albo psychodeliczny “Mystery Machine” z bajki o Scooby Doo, słowem – ma klimat! Chociaż, tak po prawdzie, to jest to po prostu szkolny autobus. Wykonany z żółtego pluszu, upstrzony kolorowymi tasiemkami i naszywkami, które mają zauroczyć niemowlę. Do kupienia – tutaj.
Gryzak Rybka Lullalove
Era gryzaków dopiero przed nami. Ten wyjątkowy gryzak jest wykonany z litego drewna, z jednego kawałka polskiego klonu. Naturalny, prosty, bez żadnych klejów i barwników. Wyprofilowany delikatnie w kształcie rybki, by móc gryźć i obśliniać ze wszystkich stron. Tasiemkę można przymocować do wózka, by się gdzieś nie zapodział. Do kupienia tutaj.
Beaba zestaw Pastel Blue.
Gdy nadchodzi czas kąpieli wrzucam do wanny termometr Beaba. Ciekawa sprawa, że mój mąż nie potrzebuje żadnych urządzeń pomiarowych, po prostu wie, jaka woda będzie dobra dla niemowlęcia. A ja? Już trzecie dziecko kąpię w wanience, a i tak zawsze używam termometru. Zwłaszcza, że ładny taki..
Termometr przyszedł z całym zestawem. Delikatna szczotka do puszystych lolkowych włosów, i grzebień, który pewnie kiedyś w przyszłości się przyda. Dwa te elementy są ciekawie ze sobą połączone, można je razem przechowywać. Są jeszcze bezpieczne nożyczki w etui z pomysłowym pilnikiem. I ręcznik, i koszyczek. Na prezent idealne. Do kupienia – tutaj.
Przewijak.
Różne systemy przewijania przerabialiśmy w naszym domu i dopiero teraz znaleźliśmy odpowiedni, no cóż – do trzech razy sztuka, jak to mówią. Wreszcie przewijak jest tam, gdzie go potrzebuję: a to u dzieci w pokoju, a to w łazience, a to w salonie, gdy dzieci starsze śpią, a ja muszę przewinąć maluszka w środku nocy. Zapasy potrzebnych rzeczy ma przewijak poupychane w kieszeniach. Stabilny, trwały, do naszego dużego metrażu idealny, by nie musieć trzymać pieluch i ściereczek w każdym kątku. Znalazłam na Allegro, wyprodukowała go polska firma “Borówka”.
Rocker Napper Tiny Love.
Taką samą kołyskę miałam przy starszych dzieciach, ale poszła gdzieś w świat i musiałam się ratować kupnem używanej na Allegro. Trafił się nam model praktycznie nowy, ale za pół ceny, dlatego też polecam Wam takie zakupy, oczywiście z rozsądkiem i rozwagą, najlepiej z odbiorem osobistym. O kołysce Tiny Love pisałam już dawno, dawno temu (tutaj). Ma kilka niewielkich wad, ale i tak nie wyobrażam sobie bez niej życia z niemowlęciem, w dużym powierzchniowo mieszkaniu. Dzięki zgrabnej, mobilnej kołysce dziecko może być zawsze blisko i uczestniczyć w życiu rodziny.
Mata do ćwiczeń.
Wyleczyłam się z mat piankowych, już mi się nie chce ich w domu trzymać, a zwłaszcza czyścić. Wyleczyłam się też z tych pstrokatych, ze śliskich, dziwnych materiałów, z którymi małe dzieci w ogóle nie powinny mieć styczności. Ta jest z bawełny. Prosta, gładka, bezpieczna, do pralki można wrzucić w każdej chwili. W ramach urozmaicenia ma rybki, drób wodny i żaby czające się w rogach stawu. Do kupienia w Ikea (tutaj).
To, jakie elementy wyprawki przydadzą się w danym domu zależy od wielu czynników. Od naszego stylu życia, upodobań estetycznych, od ilości dzieci i od warunków lokalowych. Gdybym mogła rozpocząć to wszystko raz jeszcze, cofnąć się do 2012 roku, kiedy zaczynaliśmy przygodę z rodzicielstwem, to wiele rzeczy zorganizowałabym inaczej. Ale któż mógł przewidzieć, że po czterech latach będziemy się z dziećmi zamieniać na sypialnie, my – dorośli, coraz bardziej spychani na drugi plan wobec liczebnej przewagi potomstwa! No, nikt tego przewidzieć nie mógł!
Dajcie znać w komentarzach jakie są/były Wasze hity wyprawkowe.
Piękne te zielenie, bardzo, bardzo podobają mi się twoje poduchy, narzuty, koce i wszystkie inne tkaninowe dodatki. na chewrony i miętę patrzeć nie mogę…
Ja przy drugim synku odkryłam, że żadne gryzaki, choćby najlepsze, silikonowe, bajeranckie z USA nie moge się równać z drewnianym gryzakiem – rybką. Była wspaniała :) Jeśli chcesz, aby zawsze była w formie co jakiś czas posmaruj olejem albo oliwą :)
Fajnie Lolkowi dorastać w takim pięknym domu, a to, że rzeczy są używane to jakie ma znaczenie? Sama takie ciągle nosiłam w dzieciństwie i żadnych pretensji z tego powodu do rodziców nie mam ;)
Ja też używane nosiłam! Po siostrze, po kuzynce.
Też nie widzę w tym nic złego, a wręcz przeciwnie. Dobrze jest dawać rzeczom drugie życie :)
Ale slodka ta rybka. Po tym jak pierworodna przegryzla bezzebnymi dziaslami produkt znanej firmy (z zelem, co ja sie na szukalam, co w tym zelu moglo byc), zaden gryzak nie postal w moim domu. Ale dla tego slodkiego detalu, az sie trzeciego zachciewa. :) Autobusik tez fajny.
U nas troche zalezalo od charakteru dzieci. Starsza byla dzieckiem strasznie absorbujacym (jak dowiedzialam sie z postu mumandthecity takie dzieci nazywa sie High Need Baby). Zrozpaczona kupilam dosc pozno chuste (Bebelulu, ale teraz nazywaja sie inaczej) i ufff… zasnela w domu, a ja moglam cos zrobic, bo nareszcie mialam w miare wolne rece. Toz samo z hamaczkiem – czasem nawet dala sie ukolysac i zabieralam ja w nim nawet do lazienki (Amazonas). Mlodszy byl duzo spokojniejszy, hamaczka nawet nie rozstawialismy. Ciuszki kupowalam na poczatku uniseks, choc odstep miedzy dziecmi wyszedl mi wiekszy niz planowany. Duzo tez na ebayu, wlasnie dlatego ze taniej, ekologiczniej, i mozna znalezc prawdziwe perelki ze starych kolekcji. Laktator przydal sie przy pierwszym, przy drugim juz nie, podobnie jak przewijak zastapiony przez lozko. Za to mata przy pierwszym dziecku okazala sie chybionym pomyslem, bo na chwile nawet nie chciala polezec, za to synek i owszem. Aha – tetrowe pieluszki – dla ulewajki pierworodnej i w ogole do wszystkiego – jako podklad, gryzak, kocyk etc. a wdrugim zyciu jako szmatki.
Nasze trzecie wcale nie ulewa, praktycznie nie potrzebujemy klasycznej tetry :)
Zaskoczenie, bo przy starszych była w ciągłym użyciu!
No patrz, jakie te dzieci sa. Nijak sie czlowiek nie moze przygotowac, zawsze cie zaskocza. :) U nas tez – duza ulewala wiecej niz pila, nie wiem jakim cudem przybierala tak dobrze, a maly w ogole. :)
Jak już pisałam, wzbudzasz we mnie potrzebę małego dzidziusia w domu! ?
Mnie też się wydaje, że przy drugim dziecku będę mądrzejsza i kupię połowę mniej?
A Ty już zasługujesz na miano specjalisty w tej dziedzinie ??
Pozdrawiam z łóżka razem z koleżanką “Anginą”, która natrętnie odwiedziła mnie już drugi raz w lipcu! ? (chyba na insta się doczytałam, że u Ciebie też była ?)
Ooo nie, to trzymaj się dzielnie.
U mnie też jakieś choróbsko było, chociaż ponoć nie angina.
Zdrówka!
Ja teraz w drugiej ciąży jestem i już wiem, że kupię jakiś leżaczek-bujaczek. Przy pierwszym dziecku przydałby się ale nim się zorientowałam, że coś takiego istnieje to już nie opłacało się kupować. Ten z Tiny Love wygląda fajnie, będę szukać okazji na allegro albo olx bo to jednak spory wydatek, tym bardziej, że z założenia tylko dla jednego dziecka. Zastanawiam się jeszcze nad jakimś otulaczem, wcześniej go nie miałam. I jeszcze chusta elastyczna mi chodzi po głowie, mam tkaną ale ta elastyczna chyba lepsza od pierwszych dni. Ale tak generalnie to przecież ja nic nie potrzebuje i nic nie będę kupować ?
Ten leżaczek polecam, bo to tak naprawdę normalna kołyska z opcją bujaczka. A same bujaczki, w których dziecko nie ma miejsca, by się ruszyć to ponoć zło wg rehabilitantów (bo ograniczają dzieciakom możliwość swobodnego ćwiczenia). Jasne, ja też nic nie potrzebowałam! I tak zawsze coś się kupi :)
Lecę obadać przewijak. Wygląda mi na idealne rozwiązanie moich aktualnych dylematów :D
Mnie zostały 3 miesiące i dla Zochy nie kupiłam jeszcze NIC. I pewnie wiele tego nie będzie :P Oczywiście w poprzedniej ciąży w 30 tygodniu miałam gotowe wszystko oraz spakowana torbę hahaha
Pościel+ochraniacz -BAJKA, ale autobus i leżaczek-bujaczek też miłe dla oka. Popełniłam wiele zakupowych błędów. Na szczęście w ciągu kilku lat zmienił mi się gust , mam też większą wiedzę, nigdy w życiu nie kupiłabym już tych wszystkich plastików . Jedyną rzeczą , która się sprawdziła i bym powtórzyła zakup był konik morski z firmy fisher price- przenośna pozytywka przy której syn zasypiał, wygrywała cichą melodię , z odgłosami wody i ze światełkiem które po czasie gasło, synek bardzo ja lubił.
Fakt czlowiek z każdym kolejnym pączkiem mądrzejszy. Ja też kilku rzeczy bym nie kupiła dzisiaj. A ten twój bujaczek świetny. Przy starszym wydał mi się za drogi i kupiłam z fisher price. Nie jest zły ale do dzisiaj żałuję. Twój lepszy. Dla mnie hitem było nosidlo tula. Kupiłam gdy Piluś miał 2 tygodnie. Dziś ma 2,5 roku. Nadal używam. Raz dla starszego, a raz dla Kluska (ma 3 miesiące).
U nas hitem przy drugim dziecku były muślinowe kocyki/pieluszki. Takie 120x120cm. Mamy jedną bawełnianą (super przyjemna w dotyku) i dwie bambusowe (nie tak przyjemne, ale za to bardzo przewiewne). Super sprawdzają się w ciepłe oraz gorące dni.
Przy obu dzieciach świetnie sprawdziły (sprawdzają) się silikonowe szczoteczki do dziąsełek. Używamy ich nie jako szczoteczek, ale jako gryzaków i zabawek ogólnego przeznaczenia. Mają bardzo ciekawy kształt. Z jednej strony są obłe, a z drugiej strony mają takie małe silikonowe włoski. Dobrze leżą w dziecięcej rączce i przede wszystkim są niezniszczalne. Synuś (2 lata) ma już kły i wszystkie smoczki dawno już zdążył zciachać (przydało się to przy odstawianiu smoczków… po prostu wszystkie się dość nagle zużyły), a ten gryzak (prawie) bez uszczerbku. Te gryzaki mają z jednej strony ucho, do którego przywiązaliśmy wstążeczki. I teraz wiadomo, z czerwoną wstążeczką jest synusia, z niebieską córeczki.
Dość uniwersalną zabawką, która przy pierwszym dziecku bardzo długo posłużyła są też takie kubeczki z Ikei, które można wkładać jeden w drugi lub ustawić z nich wieżę. Przez dobre 1.5 roku były zabawką nr 1, a i teraz jeszcze często są grane.
Narazie tyle. Może mi się coś jeszcze przypomni.
Te kubeczki z Ikei też mamy.. już chyba ze trzy lata są w domu i znów je wyciągnęliśmy, teraz robią za zabawki w wannie (niektóre mają sitka, dodatkowa atrakcja). A kocyki muślinowe i bambusowe to też moja miłość, zwłaszcza na gorące dni.
Dzięki za komentarz. Pozdrawiam! :)
Czy komuś również zawróciła w głowie ta piękna pościel ? Skontaktowałam się ze sklepem na facebooku i okazało się , że mają jeszcze jakieś naprawdę ostatnie sztuki : ochraniacze, rożki, pościele, kocyki, poduszki, śpiworki , jeśli kogoś interesuje to niech szuka na fejsie :-) wystarczy wpisać quattro punti
Tak, na facebooku działa jeszcze fan page, serdecznie polecam jeśli jeszcze coś mają. Wszystkie ich produkty są cudownej jakości, mam porównanie z innymi podobnymi firmami, q.p. bije wszystkie na głowę!
A czy mogę wiedzieć jakiej farby użyłaś do pomalowania łóżeczka?:)
Beckers Designer Aqua Lackfarg.
Wodorozcieńczalna, idealna do mebli i zabawek dziecięcych :)
A jakich wymiarow kupilas ow kocyk, mam dylemat -malyy czy duzy, krotko mowiac -nie moge sie zdecydowac! ; )
Ten akurat jest mały, starsze dzieci mają te w większym rozmiarze, który jest praktyczniejszy – na dłużej starcza.