Się okazuje, że uchodzę za eksperta od eko-pieluchowania! Moje archiwalne teksty na ten temat wciąż mają wiele odsłon i są linkowane na wielu forach. Co miesiąc dostaję też od Was serię zapytań, związanych z używaniem wielorazówek. W związku z tym postanowiłam napisać małe podsumowanie naszych doświadczeń.
Tak. Pieluszki ekologiczne od początku wydawały mi się super pomysłem – raz, że piękne (najważniejszy argument, wiadomo:), dwa, że oszczędność duża, i ten ekologiczny aspekt całej sprawy również pomógł w podjęciu decyzji. Nawet mój rozsądny mąż przyklasnął tej idei, ba! Od początku był jej wielkim orędownikiem. Tylko, że.. od dawna już eko – pieluszek nie używamy, stąd mój dzisiejszy post. Bo niby fajnie – zachwalam, polecam, doradzam.. a w domu stosy pampersów leżą. Jak to tak?
Nasz pierworodny używał eko-pieluszek przez około 18 miesięcy. Zaczęliśmy ich stosowanie, gdy maluch do nich dorósł (początkowo był za mały nawet na wersję dla noworodków), czyli gdy skończył 2 miesiące. Jak łatwo obliczyć przestaliśmy używać tych pieluch, gdy urodziła się Kropka. Młody miał wówczas równe 20 miesięcy. Pieluchy sprawowały się dobrze – nasz zestaw był dość duży, pozwalał na ciągłe stosowanie wielorazówek i pranie co drugi dzień. Nie wymagają one zbyt wiele pracy, to już nie te czasy, gdy pieluchy trzeba prasować – współczesne wielorazówki wystarczy wyprać i wysuszyć. I tyle!
Gdyby nie mały odstęp wiekowy między naszymi dzieciakami prawdopodobnie używalibyśmy tych pieluszek dalej, bo przecież do tej pory Młody już dawno miał być odpieluchowany, a wielorazówki miały przypaść w spadku Kropce. Ale jednak poród i późniejsze doświadczenia w roli rodziców dwójki dzieci.. (oszczędzę Wam drastycznych opisów, napiszę tylko, że dwa pierwsze miesiące to coś w stylu red alertu w bazie wojskowej, połączonego z permanentnym atakiem obcych wojsk z morza, lądu i powietrza) to wszystko spowodowało, że postanowiliśmy odłożyć eko-pieluchowanie na 'krótki okres czasu'.
Ów ’krótki okres czasu' trochę się nam przeciągnął – Kropka właśnie kończy 9 miesięcy i od urodzenia używa pampersów. Już nie chce nam się tego zmieniać, bo.. ta ilość prania nas przeraża! Wyobraźcie sobie, że mimo piętrzących się gór ubranek ruchliwego niemowlaka i rozrabiającego dwulatka, mimo własnych ubrań, pościeli, ręczników i innych wspaniałości, które zalegają w koszach na pranie, do grafiku należy dodać jeszcze jedną rundkę pralki raz na dwa dni. I pamiętać, że pieluszki będą okupować suszarkę przez następny dzień. Pół biedy same „kieszonki”, które schną ekspresowo, ale wkłady chłonne faktycznie potrzebują trochę czasu na wyschnięcie. Dlatego też nasze wielorazy wystawiłam na Allegro, a na bloga wrzucam tą informację (taaak, wiem, karygodna blogerska prywata!). W dalszym ciągu uważam, że eko – pieluchowanie to super sprawa, jeszcze rok temu nie wyobrażałam sobie, że można inaczej i dziwiły mnie te komentarze znajomych, że to musi być tyle pracy – bo to tylko włączenie pralki i rzucenie na suszarkę i już. Ale jednak zakończyliśmy już tą historię i nie mamy ochoty na kontynuację.
No wlasnie :/ ja przy pierwszym nie ogarnelam sie. Przy drugim chcialam sie ogarnac. Ale nie wiem gdzie bym to miala wieszac. Gdzie by mi to mialo schnac. Bo i tak prania ciagle i ciagle!!!
jak się nie ma dużego mieszkania, albo wręcz domku w którym jest suszarnia, to ciężko mi to sobie wyobrazić! na przykład, by w kawalerce skazać się na stałą dekorację pokoju w postaci sznura z pieluszkami. Ale jeśli ktoś ma miejsce na suszenie, to główny problem z głowy. Poza praniem i rozwieszaniem te pieluszki nie wymagają żadnej pracy. A po pampersy też trzeba czasem jechać do sklepu i kosz ze śmieciami wynieść, więc ilość pracy porównywalna :)
Ja zaczęłam, znaczy się chciałam zacząć i kupiłam 2 otulacze i kilka wkładów. Jakoś mi jednak siły do tego zabrakło :P zastanawiam się,czy przy drugim owa wspomniana siła powróci :P
Ja w sumie tematu nawet nie zglebiałam, ale teraz to już ten etap właściwie za nami :)
No właśnie też myślałam, że ten etap będzie już za nami.Niestety nie jest. Pojawienie się drugiego dziecka opóźniło trening czystości przy pierwszym.. no i dalej walczymy ;(
ja z lenistwa chyba nie dałabym rady ;)
Ja używam, chwalę sobie bardzo! Dla Poleczki mam drugi zestaw, czeka juz w szufladzie. Trochę mnie zmartwilas, może nam się uda przy dwójce; )
Tobie się pewnie uda – nie wszyscy są takimi leniuchami jak my!
Ja też używam, ale naprawdę nie rozumiem fenomenu kieszonek, toż to dwa razy tyle roboty!
Z kieszonkami chodzi o to, że..jest taniej. Bo same kieszonki schną ekspresowo, wystarczy kupić więcej wkładów i już jesteś urządzona. Pieluchy All In One są dużo droższe i całe schną fest długo – w skrócie o to chodzi.
U nas się sprawdził Twój plan;) Córa odziedziczyła pieluchy po bracie (i mieliśmy nawet dwa miesiące przerwy w pieluchach, gdy starszak dumny i blady w Prawdziwych Majtkach a Młoda jeszcze w brzuchu, aż dziwnie mi było bez tego prania;P )
Nas do wielorazówek przekonało jeszcze to, że dość szybko się z tymi pieluchami kończy, dzieciak wie, że ma mokro, i szybciej dzięki temu kojarzy fakty
Super, że Wam się tak udało! Mnie też przekonało to, że szybciej się z nimi kończy, niestety u nas się nie sprawdziło (jesteśmy tym słynnym wyjątkiem od reguły chyba)! Młody jakoś nie chce się odpieluchować, i wcale nie zaczął lepiej kojarzyć faktów niż 'pampersowe' dzieci. A wręcz mam wrażenie, że przestało mu przeszkadzać, że ma mokro.. Słowem: dalej walczymy :)
Mnie to pranie przerażało. Czasem mam wrażenie, że ja co chwilę coś piorę, a gdybym jeszcze prała pieluchy…..
Co nie zmienia faktu, że pieluchy wielo są piękne, cudaśnie i czaderskie!
Są piękne i czaderskie! Ale ilość prania i bez nich mnie przytłacza. Stąd męska decyzja by sprzedać. Niech służą innemu bajtlowi, a co!