Nie tak dawno uraczyłam Was smutną refleksją na temat zanieczyszczenia powietrza w naszym kraju (w poście: Szare niebo nad wioską), a dziś wracamy do tematyki ekologicznej. Tym razem weźmiemy pod lupę coś bardziej parentingowego' niż wsiowe kominy – otóż weźmiemy pod lupę eko – pieluchy.
Tylko nie myślcie sobie, że jestem nawiedzoną ekolożką i będę prawić kazania o naszej umęczonej planecie. Otóż ogłaszam wszem i wobec, że nie przywiązuję się do drzew w dolinie Rospudy i nie ścigam japońskich wielorybników na statkach Greanpeace’u. Działanie pro-eko to dla mnie zmiana małych codziennych przyzwyczajeń: segregowanie śmieci, zakręcanie wody podczas mycia zębów i odłączanie ładowarki od źródła zasilania, gdy z niej nie korzystam. Przyznaję bez bicia, że nie zawsze pamiętam o gaszeniu świateł i wyłączeniu kompa. Mam też problemy z opanowaniem zakupoholizmu ubraniowego, który jak wiemy też mało ma wspólnego z ochroną środowiska. Ale małymi kroczkami staram się zmieniać na lepsze. Nawet jeśli są to bardzo małe kroczki :)
kiedyś koleżanka mi przyniosła taką pieluszkę i myślę,że to dobry pomysł:))) moja Nadulka też ma 8 miesięcy i właśnie w tym tygodniu kupiliśmy nocnik…maleńka zdaje egzamin na 6 i bardzo się cieszy gdy nocniczek zagra.
Pozdrawiam pa:)
My jedziemy na Pampersach. Jak jeszcze byłam w ciąży, to zastanawiałam się nad tego typu pieluchami. Ale jestem jednak zbyt leniwa, jeśli chodzi o pranie :D Z ekologią to niestety mi nie po drodze.
My na Pampersach jedziemy w nocy. A z praniem eko-pieluch nie ma wielkich problemów, raz na 2 dni trzeba wrzucić je do pralki ze środkiem antybakteryjnym. Nie trzeba ich prasować, tylko rozwiesza się na suszarce, co zajmuje z 5 minut :) Będę jeszcze pisać o ich użytkowaniu, to naprawdę prostsze niż się wydaje.
nie miałam przyjemności testowania z Ewką, ale kto wie, czy przy drugim dziecku (jeśli pojawi się u nas drugie dziecko :)) nie spróbuję… ciekawa jestem :)
Będę pisać jeszcze na ten temat, więc jakby co polecam się na przyszłość :))