Jest tylko jedna lektura w naszej biblioteczce, która wymaga tak specyficznego przygotowania plastycznego. Malujemy więc buźki uśmiechnięte, zaskoczone, smutne lub całuśne na palcach Mamy i Taty. A kiedy radosna twórczość jest zakończona, możemy wreszcie przystąpić do czytania..
„The game of finger worms” Herve Tullet nie doczekała się jeszcze polskiego wydania. Tytuł oznacza mniej więcej „Gra Palcowych Robali” – i jak się pewnie domyślacie „Palcowe Robale” należy zorganizować sobie we własnym zakresie. Przez środek książki biegnie dziura, do której możemy wkładać paluchy. Każda strona zaskakuje kolorowymi ilustracjami, zmiana dekoracji następuje niezwykle szybko: kwiatki, śnieg, plątanina rur, morskie głębiny, dinozaury. Nie sposób się tutaj nudzić.
O książeczce dowiedziałam się z bloga Mamiczki i od tej pory polowałam na „Finger wormsy”, czekając aż książka będzie dostępna na stronie empik.com. Cierpliwości, co jakiś czas się pojawia! Wydanie jest wprawdzie angielskie, ale to nie ma znaczenia. W książeczce znajduje się dosłownie kilka prostych zdań i spokojnie możemy sobie wymyślić własne. Nam na razie żadne zdania nie są potrzebne. Wystarczą wyrazy dźwiękonaśladowcze podczas ataku Palcowych Robali:)))
Całą kolekcję dzieł Herve Tullet znajdziecie w internetowym sklepie wydawnictwa Phaidon. Książek wcale nie trzeba zamawiać w Wielkiej Brytanii – pojawiają się co jakiś czas w internetowym sklepie empik.com. Ja już sobie ostrzę zęby na kolejne tytuły – a każda książka jest wyjątkowa: jedna fosforyzuje w ciemności, druga opowiada o sztuce nowoczesnej, kolejna opiera się na starym tricku 'znajdź różnicę na obrazkach’, a jeszcze inna wymaga użycia latarki, by wyczarować na ścianach magiczne wzory. Naprawdę trudno się zdecydować na tylko jedną.
aaa szał! :D
Super, że udało Ci się ją kupić! Jest bombowa :D
Świetna zabawa:))
uwielbiam książki tego autora ale tej to nie mamy – jeszcze
najwyższy czas kupić:)
Świetna!