Jest taka ulica, która niezależnie od pory roku zawsze jest kolorowa, fascynująca i pełna ludzi. Jej mieszkańcy są równie kolorowi i ciekawi – ciągle dokądś spieszą, mają ręce pełne roboty, chociaż potrafią również docenić chwilę przyjemności i relaksu.
Mowa oczywiście o ulicy Czereśniowej. Na jej spokojnych peryferiach znajduje się wielki dom, otoczony zielenią. A obok domu rośnie – a jakże! – czereśniowe drzewko. Zazwyczaj przez niewidzialną ścianę możemy podglądać życie mieszkańców domu, ale dziś – w piękny jesienny dzień jest on raczej pusty – wszyscy wybierają się do centrum lub do parku. Za to przed domem dzieje się – ludzie i zwierzęta są zajęci swoimi sprawami. A wszystko tonie w jesiennych liściach i jesiennym klimacie..
Wyruszamy na przechadzkę wzdłuż ulicy – tam, dokąd podąża większość jej mieszkańców. Po drodze mijamy farmę i warsztat samochodowy.
Słyszycie ten hałas? Jesteśmy już na dworcu kolejowym, lecz nie zatrzymujemy się.. wraz z nami idzie coraz więcej ludzi – z dyniami na konkurs i lampionami na paradę w parku.
Teraz mijamy przedszkole i centrum kultury, w którym odbywa się dyniowy konkurs. W oddali słychać gwar, śmiechy i muzykę – chyba jesteśmy już blisko rynku.
A na rynku trwa zabawa – na scenie gra kapela, w budkach z jedzeniem można kupić ciepły posiłek lub coś do picia (jest nawet winko!). Miła atmosfera zachęca ludzi do tańca.
Sympatycznie na tym rynku, ale ruszamy niechętnie dalej. Teraz tylko szybki rzut okiem na lokalne centrum handlowe i zaraz będziemy w parku..
Wreszcie dotarliśmy do pięknego parku, a wraz z nami przybył cały tłum mieszkańców z lampionami. Ładnie tu – mała kawiarenka jest pełna ludzi, po stawie pływają łabędzie i kaczki (“ka-ka!” – woła radośnie Młody), a na drzewie przycupnęła sowa (“uuuhuuuu!”). Chór śpiewa pod okiem dyrygenta i przy akompaniamencie skrzypaczki, wszędzie pełno kolorowych lampionów.
Ale to tylko jedna historia, którą można opowiedzieć o tej ulicy. Bo tak naprawdę tyle historii ile mieszkańców – w książce jest tyle szczegółów i szczególików, że nie ogarniemy ich za pierwszym, ani nawet za dziesiątym czytaniem – a raczej oglądaniem. Zarówno ludzie jak i zwierzęta mają tutaj zbudowane całe fabuły, dzięki czemu i dziecko i rodzic potrafi siedzieć przylepiony do tych ilustracji przez długie długie minuty.
“Jesień na ulicy Czereśniowej” autorstwa Rotraut Susanne Berner to część pięknej serii, w której zmieniają się pory roku i zmienia się wygląd ulicy i jej mieszkańców. W naszym księgozbiorze mamy już “Wiosnę”, “Lato”, “Jesień” oraz “Noc na ulicy Czereśniowej”, a wkrótce, wraz z pierwszymi śniegami, trzeba będzie zainwestować w “Zimę”.
Mamy Lato i Jesień i bardzo się zaczytujemy. A Zima czeka już na dnie szafy na Mikołajki :)
o, o – to te fajne gacioszki, które polecałaś )
Tak tak, to one – rewelacyjne dresiki ze sklepu Ekoubranka. Jakość jest super i krój bardzo fajny :)
wow! Świetna ta książka :) uwielbiam takie obrazki! Sama jestem zakochana w książkach dla dzieci, więc czuję, że dla dzidzi, która już lada moment będzie z nami, będę je kupować hurtowo :) a tę na pewno nabędę!
świetna!! naprawdę super!
jako dziecko też miałam podobną książkę…różne sceny z życia codziennego i do tego wiele podpisów…muszę ją odszukac gdzieś na strychu u Rodziców…
Bardzo podoba mi się ta książeczka. Masz prawdziwy talent do wyszukiwania perełek :-)
cieszę się, że piszesz tu o książeczkach M., będę wiedziała co kupić mojemu małemu M. :)
My posiadamy Lato na ulicy Czeresniowej i na pewno kupimy jeszcze zimę . Nad jesienią jeszcze się zastanawiam czy Maje nie znudzi już kolejna podobna książka . Ale pomysł z chowaniem i pokazywaniem tylko aktualnej części chyba mnie przekonał :)
Znamy, znamy. Cała seria świetna.
Ale fajna ta książeczka. Dużo się w niej dzieje, jest wiele do opowiadania :)
O a my ciągle “Wiosnę” przerabiamy. Bardzo Antek lubi, codziennie… Chyba dokupię jeszcze jakąś porę roku, ale może już zimę
Właśnie właśnie muszę zakupić jesień na Czereśniowej :)
Dwie części są w użyciu – zima i wiosna. Reszta czeka na święta :) Często rozkładamy obie książki i szukamy u siebie bohaterów (ja mam kotka tu a ty gdzie?) albo porównujemy co się pozmieniało na ulicy. Zabawy z dwulatką :)