To nie jest książka Młodego. Jeszcze! Strzegę jej póki co, chronię ją przed nim. I czekam, aż dorośnie, zmądrzeje i stanie się na tyle odpowiedzialnym czytelnikiem, by powierzyć mu to małe dzieło sztuki. Paweł Pawlak to jeden z moich ulubionych ilustratorów. Pisałam już o nim przy okazji atlasu świata w tym poście. Ma niepowtarzalny i łatwo rozpoznawalny styl, taki subtelny, jakby rozmyty i nierealny.O czym ta książka? Słów w niej niewiele, praktycznie tyle co, o tu:
Podobnie jak Autor nie mogę wyjaśnić co dzieje się w książce. Bo każdy z nas musi sam, swoimi słowami opowiedzieć tą historię.. a potem opowiedzieć ją znów, może trochę inaczej. Bo przecież opowieść może być inna za każdym razem – taką oto dowolność dostajemy w pakiecie w cenie książki.. i na dodatek dostajemy te niesamowite ilustracje, na papierze o zacnej, konkretnej gramaturze. Tak, to zdecydowanie książka do delektowania się.
Trochę przypomina mi to karty do gry w Dixit (jeśli nie znasz obejrzyj w grafice googla: https://www.google.pl/search?q=dixit&espv=2&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=7BSHU6vGE87DPIWlgZAJ&ved=0CAYQ_AUoAQ&biw=1366&bih=643)
Marzy mi się namalowanie takiego obrazka na ścianie u Poli jak już będziemy mieli własne mieszkanie…
Fajne karty, nie znałam ich, cudowne ilustracje! Przypominają mi trochę malarstwo Olbińskiego albo Sętowskiego :) Inna kreska, ale klimat taki podobny.