Bosman zakręcił wyimaginowanym kołem sterniczym i turkusowy okręt odbił w prawo. Dziewczyna na bocianim gnieździe zakrzyknęła gromkim głosem: “Tam płynie jakiś statek! Szybko, to nasi wrogowie, pospiesz się, będziemy robić.. A B O J D A Ż”.

Bosman zakręcił wyimaginowanym kołem sterniczym i turkusowy okręt odbił w prawo. Dziewczyna na bocianim gnieździe zakrzyknęła gromkim głosem: “Tam płynie jakiś statek! Szybko, to nasi wrogowie, pospiesz się, będziemy robić.. A B O J D A Ż”.
Gdybym zrobiła spontaniczne fotografie do wpisu sponsorowanego (a propos, na końcu wpisu rabat dla Was, wytrwajcie w czytaniu:), zobaczylibyście zapewne rozgardiasz na podłodze i ciemne kłaczki na dywanie. Szybę w oknie, którą naprawdę WIDAĆ na zdjęciu oraz smętną szczotkę na kiju, leżącą nieszczęśliwie na środku balkonu, niejednokrotnie w towarzystwie worka z pieluchami, który został tam wystawiony “tylko na chwilę”.
„Trzecie dziecko zawsze ma pod górkę”. Tezę łatwo udowodnić na przykładzie miejsc do spania naszych latorośli. Dawno temu wyremontowaliśmy dla pierworodnego cały pokój, ozdabiając go nalepkami, a nawet robiąc sobie sesję ciążową na tle tych żyraf i palm. Do porodu było jeszcze kilka miesięcy, ale my wszystko mieliśmy przygotowane na przybycie nowego Człowieka.
W naszym domu, jak w klasycznej baśni, hasają złotowłose księżniczki, a rycerze pędzą przez leśne ostępy na białych rumakach. Na rycerskich obliczach maluje się odwaga i męstwo, chociaż dość często również pozostałości po czekoladowym budyniu, który serwowano na podwieczorek w przedszkolu. A księżniczki są zwiewne i piękne, lecz w ich złotych kosmykach uważne oko dostrzeże resztki sosu pomidorowego lub zabłąkany kawałek rozmemłanego daktyla.
Przed nami nie lada wyzwanie. Nasza rodzina, którą już niedługo śmiało będziemy mogli nazywać “wielodzietną”, wkrótce przeżyje prawdziwą rewolucję przeprowadzkową. Rodzicom przypadnie niewdzięczny los przeniesienia się do małego dziecięcego pokoiku, do którego ledwo upchniemy małżeńskie łoże, z kolei dzieciaki otrzymają naszą wielką, 33-metrową sypialnię.
Ta zima nie rozpieszczała nas zbytnio. Przewlekłe przeziębienia, gorączkujące Stwory, Młody łapiący coraz to nowe infekcje w przedszkolu i szczodrze obdzielający nimi naszą niewielką komórkę społeczną. Kropka z nieustannym katarem, kichający mąż, smarkająca ja.. i tak w kółko przez cały grudzień i połowę stycznia.