Mróz siarczyście szczypie w policzki, które stopniowo zmieniają kolor na buraczkowy. Dzieciaki z każdą minutą coraz bardziej przypominają rosyjskie matrioszki z rumianymi buziami i szklistymi oczami, ale nic sobie nie robią z tego zimna, są przecież zbyt zajęte.
Kropka zwykle zajęta jest przysypianiem w swoim wózku, i dobrze, bo nawet nie kupiliśmy jej “prawdziwych” butów na zimę. No ale skąd mieliśmy wiedzieć, że tydzień przed urodzinami będzie już śmigać po całym domu? Młody szaleje w ogrodzie, wspina się na iglo zbudowane przez dziadka, a podczas wypadów nad jezioro maszeruje dzielnie wraz z rodzicami na długie spacery, po czym razem z nimi rozgrzewa się pyszną “kawą” z papierowego kubeczka.
Po takiej wyprawie z prawdziwą ulgą wkraczamy do naszego przytulnego mieszkania. Zdejmujemy mokre ciuchy, ubieramy się wygodnie, zakładamy ciepłe skarpety, by ogrzać zziębnięte stopy. A potem rozgrzewamy się gorącą i treściwą zupą. Nie muszę chyba dodawać, że przez resztę dnia nie mamy zbyt wielkiej ochoty, by wyjść spod koca. Przedstawiam jeden z naszych ulubionych rozgrzewaczy na zimę – zupę “bjokułową” ze szpinakiem.
Zupa brokułowo – szpinakowa
Składniki:1 łyżka oliwy
Kawałek pora
500 g ziemniaków pokrojonych w kostkę
Bulion warzywny
500 g różyczek brokuła
500 g szpinaku mrożonego
2-3 łyżki serka mascarpone
Sól morska
PieprzDodatki – w zależności od upodobań:
Tarty parmezan, jogurt naturalny, orzechy lub sprażone pestki dyni, oliwa truflowa, grzanki.
~~~
W dużym garnku rozgrzewamy oliwę, dodajemy pokrojonego pora i przez chwilę podsmażamy. Dodajemy ziemniaki, oprószamy solą i smażymy pod przykryciem przez chwilę (na małym ogniu). Po tym czasie wlewamy bulion i zwiększamy ogień. Gdy się zagotuje dodajemy trochę oliwy, doprawiamy solą i pieprzem, a następnie dorzucamy brokuły i szpinak. Ponownie czekamy aż się zagotuje, po czym zmniejszamy ogień i gotujemy jeszcze kilka minut, aż brokuły zmiękną. Dodajemy mascarpone i miksujemy na gładki krem. Zupkę podajemy gorącą z kleksem jogurtu lub śmietany. Pozostałe dodatki serwujemy w niewielkich miseczkach.
Przepis po drobnych modyfikacjach, oryginalny pochodzi z Kwestii Smaku. Naprawdę polecam dodawanie oliwy truflowej do zup tego typu. Wszystkie dyniowe, soczewicowe i brokułowe, większość zup miksowanych smakuje rewelacyjnie z niewielką ilością tej oliwy wlanej bezpośrednio do talerza. Smak początkowo trochę zaskakuje, z czasem.. uzależnia. Sól himalajską znalazłam w Lidlu – jest to najczystsza i najzdrowsza sól dostępna na ziemi, warto się w nią zaopatrzyć. Solniczka i pieprzniczka to wspomnienie emigracyjnych czasów, wyciągnęliśmy na fali nowej miłości Młodego – do tukanów. Chodzi po domu i recytuje: “dwa tukany mają dwa wspaniałe dzioby” tak jak w jednej z ulubionych książeczek.
Smacznego!
Natchnęłaś mnie! Jutro Bjokułowa :)
Wygląda smakowicie ale niestety u mnie w domu, by nie przeszła :) http://naslonecznej.blogspot.com/
Mniam mniam mniam. I brokułowa i wszystkie (!!!!) dodatki, zwłaszcza oliwa truflowa, często goszczą i na naszym stole :) PS. Pogo zimą…. Aaaa! Chcę tam!!!!
A ktoś znowu był na Pogorii ;)
Ktoś był :)
Och u nas by taka zupa nie przeszła… M. dwa razy powiedziałby jej nie ;-)
U nas pełny zachwyt! Oboje uwielbiają :)
Ladnie, klimatycznie i ta zupa brokulowa :-)